sobota, 22 grudnia 2012

Epilog - I found my way to happiness

3 lata później...
Harry
Obudził mnie krzyk Valerie. Szybko wstałem z łóżka i podszedłem do łóżeczka małej. Wziąłem ją na ręce i zacząłem uspokajać. Wychodziło mi to całkiem dobrze, bo już po chwili zasnęła. Ułożyłem ją w łóżeczku i chwilkę się jej przyglądałem. Wyglądała tak pięknie. Te niebieskie oczka i urocze dołeczki w policzkach. Tak jak powiedział Niall, mała jest do nas bardzo podobna. Tak bardzo się cieszyliśmy, gdy dowiedzieliśmy się o tym,że Gemma jest w ciąży. To był wyjątkowy dzień. Tak bardzo się cieszyliśmy. A teraz , gdy trzymam w sowich ramionach Valerie, dziękuję bogu za to , że dostałem to co najlepsze. Cudownego męża i przepiękną córeczkę. Ja i Louis jesteśmy ze sobą szczęśliwi i już prawie nie pamiętamy tych dramatycznych wydarzeń z przed 3 lat. Co było to było i nie warto do tego wracać. Najważniejsze jest to , że jesteśmy szczęśliwi i już nikt nam tego nie odbierze. Gdy tak stałem i wpatrywałem się w twarz mojej córeczki, łza spłynęła po moim policzku. Nagle poczułem czyjeś ręce na moim ramieniu .Obróciłem się i napotkałem twarz Louis'ego.
- Coś się stało, kochanie ? - spytał z troską a ja tylko wytarłem łzy i się do niego uśmiechnąłem. - Harry , płaczesz ? Co się stało ?
- Nic, po prostu . Mała zaczęła płakać i wstałem ją uspokoić. No i zacząłem się na nią tak patrzeć i wtedy...doszedłem do wniosku , że jestem najszczęśliwszym chłopakiem pod słońcem. I to właśnie dzięki tobie i małej. Bo gdyby nie ty, to by mnie tu dziś nie było - powiedziałem i wtuliłem się w Louis'ego, który od razu objął mnie swoim silnym ramieniem. 
- Słońce, proszę nie płacz. - zaczął prosić a ja od razu spełniłem jego prośbę. Odsunąłem się od niego i musnąłem jego usta. 
- Nawet nie masz pojęcia jak bardzo Cię kocham - powiedziałem i zacząłem wpatrywać się w te przepiękne niebieskie tęczówki. 
- Ja ciebie też . - szepnął i pocałował mnie we włosy. Obróciliśmy się przodem do łóżeczka naszej córeczki i zaczęliśmy się na nią patrzeć . Wyglądała tak uroczo. Była obrana w różowe śpioszki , w których wyglądała jak taka mała landrynka.  Mała ma dopiero 3 miesięcy , ale i tak dla nas jest jeszcze bardzo malutka. Często pomaga nam Gemma , Lottie i Danielle. Gemma czuję wielką więź z małą. Jest jej matką chrzęsnął. Ojcem chrzestnym został Niall. Obydwoje bardzo ją kochają i rozpieszczają. Moja mama ciągle do nas przyjeżdża i wypytuje się o małą. Wszyscy ciągle nas pouczają , tak jakbyśmy nie wiedzieli co jest dobre dla naszej małej córeczki. Nasz ślub odbył rok temu. Było cudownie. Na weselu byli sami najbliżsi , ale i tak wyszło pięćdziesiąt osób. Mamy dużą rodzinę i dużo znajomych. Pamiętam , że byłem wtedy bardzo zestresowany. Nie mogłem wyjąkać ani słowa. Ledwie co wypowiedziałem moją przysięgę. A gdy Louis wypowiadał słowa swojej , myślałem , że się popłaczę : " Ślubuję zostać przy tobie nawet gdy nie będę miał sił wypowiedzieć twojego imienia , kiedy będzie zabierać Cię choroba i gdy będziesz całkiem zdrowy .Kiedy będzie potrzeba oddać moje życie za Ciebie ,odebrać każde cierpienie ,wysuszyć i schować każdą łzę, która nie będzie łzą szczęścia - zrobię to bez wahania .Ślubuje , że nie będę dla ciebie tylko mężem , ale także przyjacielem u którego zawsze znajdziesz zrozumienie , który będzie patrzeć na świat z dystansem i tym który podzieli z Tobą twoje pasje .Ofiarowuję Ci całe swoje serce i głowę pełną myśli o Tobie, oraz całego siebie ze swoimi wadami i zaletami , po prostu całą swoją bezwarunkową miłość do ciebie". Przysięga była naprawdę piękna. Ten dzień , był jednym z najlepszych w naszym życiu. Gdy to sobie przypomniałem znowu uroniłem kilka łez. 
- Harry, proszę Cię nie płacz. Doskonale wiesz , jak bardzo kocham jak się uśmiechasz . Więc proszę Cię. Zrób to dla mnie...dla nas. - szepnął Louis i otarł moje łzy. Spełniłem jego prośbę i już po chwili uśmiechałem się od ucha do ucha. Byłem taki szczęśliwy i nie zamierzałem tego ukrywać. Moim zdaniem szczęście jest emocją,spowodowaną doświadczeniami ocenianymi przez podmiot jako pozytywne.To co jest pomiędzy mną a Louisem. Między nami wszystkimi. Teraz tworzymy szczęśliwą rodzinę i jesteśmy z tego cholernie dumni. Mam nadzieję , że dobrze wychowamy naszą małą córeczkę i , że będzie z nami szczęśliwa. Traumatyczne wydarzenia z przeszłości wiele nas nauczyły i teraz jesteśmy zupełnie inni. Zdecydowanie jesteśmy najszczęśliwszą rodziną na świecie.    
          
 



Hej !!! Tak ,wiem ...na samym początku pisałam , że będzie 15 rozdziałów...
ale po prostu nie mam już pomysłu na tego bloga. I nie chcę was męczyć 
nudnymi i bezsensownymi rozdziałami, więc wolę od razu napisać epilog. 
Chcę wam wszystkim podziękować za komentarze i wspieranie mnie ! Mam
nadzieję , że podobało wam się to opowiadanie i czytaliście je z...uśmiechem :D
Trudno jest mi je skończyć ...ale wszystko kiedyś musi dobiec końca. Ostatni
raz proszę o komentarze ..wystarczy "dziękuję" ale to jedno słowo bardzo mnie
uszczęśliwi . Zapraszam na mojego drugiego bloga,które od teraz będzie moim
 jedynym Kiss Me Baby  . Jeszcze raz dziękuję i dozobaczenia !!!!
        

niedziela, 16 grudnia 2012

Rozdział 12 - Is the best birthday present of my life

3 dni później ...
Louis
Obudził mnie jakby krzyk, który dochodził z dołu. Otworzyłem powieki ,ale niczego ...a raczej nikogo nie zobaczyłem .Tym kimś był Harry. Bardzo się zdziwiłem ,ponieważ to on jest tym ,który zawsze jest pierwszy jeśli chodzi o składanie życzeń. W ogólnie przez te trzy dni bardzo dziwnie się zachowywał . Cały czas był poddenerwowany i niespokojny . Martwię się o niego. Wstałem z łóżka i ubrałem się. Zaścieliłem łóżko i powoli zszedłem na dół. Dlaczego powoli ? Ponieważ nikogo nie było . Przynajmniej mi się tak zdawało . Zszedłem po chodach i wszedłem do salonu. Mało co nie dostałem zawału. Moja ukochana rodzinka zebrała się w salonie z balonami i tortem , a gdy zobaczyli mnie zaczęli śpiewać "Happy birthday too you". W moich oczach zebrały się łzy. Po odśpiewaniu piosenki każdy do mnie podszedł i złożył mi życzenia i dał mały prezencik . Na samym końcu podszedł do mnie Harry. Dziś wyglądał wyjątkowo uroczo. Miał na sobie czarne rurki, białą koszulkę i granatową marynarkę , a do tego włosy mu się tak ślicznie ułożyły. Dziś był wyjątkowo rozpromieniony. Podszedł do mnie i mocno przytulił .
- Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin Louie - wyszeptał i złożył delikatny pocałunek na moich ustach.- A tu drobny upominek - wyszeptał i wręczył mi dwa bilety .
- Harry , nie musiałeś - powiedziałem gdy spojrzałem na bilety .
- Ale chciałem - szepnął i ponownie mnie pocałował. Oglądnąłem bilety i zobaczyłem , że dziś idziemy na lodowisko .
- Naprawdę Hazz , lodowisko ? - spytałem się , trochę zszokowany . A w ogóle to dziś jest otwarte ?
- No pewnie , że tak ! Wiem ,że kochasz sporty zimowe, a zabieranie Cię na narty było by głupim pomysłem! - powiedziałem radośnie i się słodko uśmiechnął .
O godzinie 14 mieliśmy już być na lodowisku . Szczerzę mówiąc to nie chcę mi się nigdzie chodzić . Są święta a ja chciałbym je spędzić z moją rodziną i z moim ukochanym Harrym . A zawłaszcza , że dziś są moje urodziny ...moje 21 urodziny .Jezu jaki ja już stary jestem. Pamiętam jak byliśmy jeszcze mali i bawiliśmy się w piaskownicy .Wtedy ja i Harry byliśmy tylko przyjaciółmi. To wszystko w ciągu kilku lat zaczęło się stopniowo zmieniać. Nie witaliśmy się już  zwykłym "niedźwiadkiem" a pocałunkiem w policzek.  Z czasem zaczęliśmy się częściej przytulać, posyłać w swoim kierunku nieśmiałe uśmieszki na co ten drugi się rumienił. Potrafiliśmy siadać razem w jednym fotelu, obejmować się czulej . Ale czym tak naprawdę jest przyjaźń ? Według Arystotelesa przyjaźń to jedna z cnót. Ja uważam przyjaźń za silną więź z drugim człowiekiem.Większość ludzi uważa, że ich przyjaciele dobrze ich znają. Z własnych doświadczeń wiem , że to nieprawda .Moim najlepszym przyjacielem zawsze był Harry i zawsze nim będzie. Jest idealny , pod każdym względem. Kocham go z całego serca i nigdy nie przestanę . On jest tym jedynym i tym , z którym chcę się zestarzeć i umrzeć. Jestem tego pewny jak nigdy niczego.  .Zacząłem się ubierać , a potem pomogłem ubrać się Harremu. Jak zawsze nie chciał wziąć czapki ..ja nie wiem co on ma z tymi czapkami ! Gdy jest zima on ich po prostu nienawidzi ! Ale z racji , że dziś są moje urodziny był na tak dobry , że ją założył .Przed wyjściem Hazz rozmawiał ...a raczej szeptał z moją mamą . To było bardzo podejrzane. Wyszliśmy z domu i powoli zrzedliśmy ze schodów po czym poszedłem po samochód. Wyjechałem nim a po chwili do środka wszedł Hazz. Zapieliśmy pasy i ruszyliśmy.
Po godzinie drogi dojechaliśmy na parkingu. A to nie było lada wyzwaniem , ponieważ śnieg strasznie padał , a kierowcy wszędzie się gdzieś śpieszyli .Mimo , że był już 24 grudnia oni nadal gdzieś jeździł, zamiast siedzieć w domu ze swoją rodziną . Jak byłem młodszy marzyłem aby święta spędzać z moją rodziną. Dziś to marzenie się spełnia... Zaparkowaliśmy auto na parkingu obok lodowiska ,po czym z niego wysiedliśmy. gdy tylko znalazłem się na zewnątrz uderzył we mnie chłód i płatki śniegu. Skrzywiłem się gdy parę z nich wpadły mi do oka .Podszedłem do Harry'ego i złapałem go za rękę . Teraz szedłem dumnie , trzymając loczka z rękę . Chciałem tym gestem pokazać innym ,że mam chłopaka i nie boję się tego pokazywać. Tak bardzo kocham Harry'ego , że nie wyobrażam sobie życia bez niego. Nagle loczek się poślizgnął i wywalił na tyłek. Z racji , że trzymałem go za rękę wywaliłem się z nim. Mieliśmy przy tym niezły ubaw. Wstaliśmy i otrzepaliśmy się ze śniegu. Gdy znaleźliśmy się przed drzwiami , popchnąłem je i po chwili weszliśmy do środka, i skierowaliśmy się w stronę szatni .Znaleźliśmy pokój z numerem 15 i do niego weszliśmy. Usiedliśmy na ławce i ubraliśmy nasze łyżwy. Trochę nam to zajęło , bo ciągle się wygłupialiśmy i śmialiśmy się z pierwszej lepszej rzeczy. Po 30 minutach wreszcie byliśmy gotowi. Trzymając się za ręce weszliśmy na lodowisko .Byłem w lekkim szoku jego wystrojem. To prawda to lodowisko było nowe i byłem na nim pierwszy raz , ale ten wystrój . Wszędzie były porozwieszane świąteczne ozdoby. Na barierkach były światełka a z w radiu leciały same świąteczne piosenki .Po raz pierwszy w moim życiu widziałem tak pięknie ozdobione lodowisko .Weszliśmy na lód i zrobiliśmy pierwsze okrążenie .Nie sądziłem , że to morze być taka zabawa , gdy jeździsz z Harrym. Dziś był wyjątkowo rozpromieniony i cały czas się uśmiechał. Jeszcze nigdy nie byłem na lodowisku z loczkiem. No cóż jakoś tak wyszło .Ale zawsze musi być ten pierwszy raz , prawda ? W tamtym roku byliśmy razem w górach .Niestety byliśmy jeszcze tylko przyjaciółmi. Było bardzo fajnie i miło a zwłaszcza gdy Hazz zjechał na nartach i wjechał w choinkę . Tak w choinkę , ponieważ Harry jak to Harry chciał się przekonać dlaczego akurat ta trasa jest zamknięta. No cóż potem się przekonał. Biedaczek zwichnął sobie rękę .Miałem z tego niezły ubaw.
Jeździliśmy tak dobre 2 godziny .To były naprawdę miłe dwie godziny. Przez jakieś 30 minut mieliśmy takie kursy .Pewna pani wyszła na lodowisko i pokazywała nam jak się tańczy na lodzie. Był przy tym niezły ubaw. Tańczyliśmy tango , rumba takie o ale się liczy no i oczywiście były piosenki dla zakochanych , a wtedy było naprawdę słodko. W pewnym momencie jakaś pani powiedziała , że wszyscy muszą zejść , bo już minął czas i zaraz zamykają lodowisko . Gdy chciałem zjechać , Hazz złapał mnie za nadgarstek i uniemożliwił pojechanie dalej.
- Harry ale zaraz zamykają .
- Nikt nie zauważy , tylko pięć minut , proszę - zaczął prosić , a ja jak to ja nie mogłem mu odmówić. Zaczęliśmy się wygłupiać ...znaczy Hazz zaczął się wygłupiać , bo ja się rozglądałem na wszystkie możliwe strony , czy ktoś nie przyjdzie.   
- Louie ty jakiś spięty jesteś , weź się rozluźnij ! - powiedział Harry i złapał mnie za rękę i już po chwili jeździliśmy w kółko Nagle zgasły wszystkie światła a włączyły się mniejsze i kolorowe . Jakieś panie porozkładały zapachowe świeczki, przez co klimat zrobił się jeszcze bardziej świąteczny i romantyczny. Przez to całe zamieszanie nie zauważyłem Harry'ego. Nagle ktoś złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Byłem lekko zdezorientowany ale i też ucieszony , ponieważ klimat był wyjątkowy i bardzo romantyczny . 
- Wszystkiego najlepszego Louie - szepnął Hazz prosto do mojego ucha , przegryzając jego płatek.
- Harry ale ty to...- nie zdążyłem dokończyć , ponieważ loczek zatkał mi usta swoimi ,łącząc je w namiętnym pocałunku. Nagle z radia wydobyła się piosenka "Look After You ".
- Mogę prosić ? - zapytał się loczek podając mi rękę.
- Miałeś to wszystko zaplanowane prawda ?! 
- No i mnie przejrzałeś - powiedział rozbawionym tonem i przyciągnął mnie do siebie lekko. Ułożyłem ręce na jego biodrach a on ułożył swoje na mojej szyi. Bujaliśmy się w rytm muzyki , a ja myślałem , że Harry mnie już dziś niczym nie zadziwi. Gdy piosenka dobiegła końca Harry nagle się ode mnie oderwał i uklęknął na prawe kolano . Myślałem , że dostanę zawału , gdy zobaczyłem jak Hazz wyciąga z kieszeni małe czerwone pudełeczko w kształcie serca. Byłe w szoku .Nigdy nie spodziewałbym się , że Harry jest zdolny do czegoś takiego. Te ostatnie dni mogły mi dać do myślenia .Cały czas się dziwnie zachowywał i nie był sobą. Ja się już bałem , że coś jest nie tak a on wyjeżdża z takim numerem!
- A to jest mój prawdziwy prezent - wyszeptał Harry i otworzył pudełko .Zobaczyłem dwa piękne pierścionki.- Wyjdziesz za mnie ? - zapytał z nadzieją a w moich oczach pojawiły się łzy.
- Harry...ale ...ja...no pewnie , że tak ! - wykrzyczałem uradowany i rzuciłem się na szyję loczkowi. -Kocham Cię Harry , tak bardzo Cię kocham - szepnąłem w jego włosy , a gdy się od siebie oderwaliśmy nasze usta połączyły się w magicznym pocałunku . Byłem w niebie. Właśnie oświadczył mi się chłopak , którego kocham najbardziej na świecie. Gdy się od siebie oderwaliśmy spojrzałem w te przepiękne zielone oczka , w których teraz widziałem iskierki , które jakby tańczyły z radości.Nigdy , nawet w najskrytszych snach bym  się nie spodziewał , że Harry oświadczy mi się w dzień moich urodzin. Cały czas patrzyliśmy sobie w oczy. Nie wiem co Hazz widział w moich ale ja w jego to : radość , szczęście i miłość. Miłość , która biła od niego na kilometr .Zresztą ode mnie też. Jestem bardzo zakochany ...a loczek jest moją pierwszą prawdziwą miłością .To on dał mi to co najważniejsze, i jestem mu za to cholernie wdzięczny . W pewnym momencie Hazz "odkleił" się od moich oczów i sięgnął po pierścionek .
- Mogę ? - spytał się Harry , a ja tylko pokiwałem głową . Nie mogłem wydusić z siebie ani słowa . Zdecydowanie jestem najszczęśliwszym chłopakiem na świecie...a moim największym szczęściem jest Harry. Po chwili , loczek delikatnie chwycił moją rękę i powoli wsunął na palec serdeczny srebrny pierścionek. Był piękny . Zresztą Hazz zawsze wybiera to co najlepsze i najpiękniejsze . 
- A ty ? - spytałem , gdy loczek nałożył pierścionek na mój palec. 
- Właśnie nie wiedziałem. Bo twoja mama mówiła , że ja też powinienem nosić no i kupiłem dwie . Ale mogę oddać - zaczął się tłumaczyć a na moją twarz od razu wparował uśmiech. 
- Wiedziałem , że moja mama Ci w tym pomagała ! A jeśli chodzi o pierścionek to musisz go zostawić .Obydwoje mamy je nosić - powiedziałem i szybkim ruchem wyjąłem pierścionek z pudełeczka i nałożyłem go na palec Harry'ego. On tylko się słodko uśmiechnął i się do mnie przytulił. Dłużej nie mogłem tego wytrzymać i po prostu się popłakałem. Zawsze płacze , gdy ktoś się komuś oświadcza , ale nie przypuszczałem , że to ja będę na tym miejscu. Obydwoje stwierdziliśmy , że nie ma sensu dłużej zostawać na lodowisku , więc zeszliśmy z niego i udaliśmy się do szatni .Ściągnęliśmy łyżwy i się ubraliśmy. Po kilkunastu minutach , trzymając się za ręce wyszliśmy z budynku i udaliśmy się do samochodu. Na dworze było już ciemno ale tym razem , żadne z nas się nie wywaliło. Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do domu. Przez całą drogę śmialiśmy się i rozmawialiśmy o ...naszej przyszłości. Po godzinie dojechaliśmy . Szybko wysiedliśmy z auta i pobiegliśmy do domu. Gdy tylko przekroczyłem próg domu , od razu dało się wyczuć , ten przepiękny zapach. Mama z babciami i z ciocią były w kuchni i coś przyrządzały . Reszta rodziny płci męskiej była w salonie i narywali do stołu co im bardzo dobrze wychodziło .Moje siostry i kuzynki były w takim pokoju dziecięcym gdzie się bawiły , a te starsze były chyba na górze. 
- No nareszcie ile można na was czekać ! - wykrzyczała mama loczka , która do nas dziś przyjechała razem z tatą Hazzy . Stwierdziliśmy , że tak będzie najlepiej i wcale się nie myliliśmy . Było cudownie. Jak na razie nie wiedzieliśmy jak im to powiedzieć .Ale na pewno znajdzie sie dobra okazja. Harry poszedł się przywitać do mamy a ja wszedłem do salonu . Przywitałem się z tatą loczka i pomogłem im w nakrywaniu do stołu. Bo jak stwierdzili jestem architektem i wiem co gdzie postawić . 
Po kilkunastu minutach stół był już gotowy ...no prawie . Nie było świeczek zapachowych . Szybko pobiegłem do kuchni i ledwo się przeciskając wziąłem z szafki chyba z 9 zapachowych świeczek, które następnie porozstawiałem po stole. Po kilku minutach wszystko było już gotowe. Poszedłem szybko na górę się przebrać , ponieważ byłem trochę brudny .W pokoju zastałem Harry'ego siedzącego na łóżku .Był wpatrzony w nasze zdjęcie , które znajdowało się na stoliku nocnym .Byliśmy wtedy razem na wakacjach nad morzem. To było jakieś 3 lata temu. 
- Harry - szepnąłem a już chwilę potem Harold odwrócił się do mnie pokazując szereg białych ząbków. - Coś się stało ? 
- Nie , po prostu ...chciałem odpocząć od tego hałasu - powiedział a ja zachichotałem . Podszedłem do niego i usiadłem na łóżku. Wziąłem nasze zdjęcie i położyłem się obok loczka . 
- Ładnie tu wyszliśmy - powiedziałem a Harry słodko się uśmiechnął. 
- Kocham Cię Louie , wiesz ? - wyszeptał nagle Harry , a ja byłem w lekkim szoku. Czy on żałował ? 
- Harry , czy ...czy ty żałujesz , że mi się oświadczyłeś ? - zapytałem się prosto z mostu. Nie czekałem długo na odpowiedz .
- No co ty Lou ! Kocham Cię i chcę być z tobą już na zawsze . A te oświadczyny miały to potwierdzić - powiedział i usiadł mi między nogami , a ja objąłem go w pasie.- A kiedy im powiemy ? - spytał się loczek , a ja dałem mu buziaka w policzek . 
- Oczywiście ,że dzisiaj ! - powiedziałem i zacząłem go łaskotać . Po krótkiej zabawie przepraliśmy się i zeszliśmy na dół . W salonie już wszyscy czekali . Dziewczynki stały przy oknie i wypatrywały pierwszej gwiazdki . 
- Mamo już jest ! - wykrzyczała Phoebe , po czym szybko podbiegła do stołu . Po chwili wszyscy usiedliśmy do stołu.  Ja usiadłem oczywiście obok Harry'ego. Nie chcieliśmy tego przekładać , więc postanowiliśmy , że powiemy im o tym od razu. 
- Mamo , tato ...i inni ..bo...um....ja i Harry chcemy wam coś powiedzieć - zacząłem trochę niepewnie , ale gdy tylko spojrzałem na Harry'ego kontynuowałem - A więc , ...no bo wiecie , mam dziś urodziny i ...um ...nie obwijam w bawełnę i mówię prosto z mostu ...Ja i Harry zaręczyliśmy się - powiedziałem to , a nagle cała moja rodzina patrzyła się na mnie i na Harry'ego . Nie ukrywam , bardzo się bałem to powiedzieć . Ale jeśli mnie kochają , to zrozumieją , że ten uroczy chłopak z burzą loków i z dołeczkami w policzkach jest tym jednym ...tym , z którym chcę spełnić resztę mojego życia . W tamtym momencie popatrzyłem się na mamę ...ona po prostu płakała . Nie ukrywała szczęścia .Od razu do mnie podeszła i wyściskała za wszystkie czasy. Harry'ego w tym momencie przytulała jego mama i tata. Chyba byli szczęśliwi , że ich syn ma narzeczonego. 
- Tak się cieszę kochanie , naprawdę - wyszeptała mama ocierając łzy .
- Mamo , nie płacz - szepnąłem ścierając kolejną łzę , która spływała swobodnie po jej zarumienionym policzku. - Proszę .
- Ale to łzy szczęście kochanie - powiedziała , po czym się ode mnie oderwała i podeszła do loczka i go wyściskała. Moje babcie również były zadowolone z tej informacji . Jedynie moje siostry nie wiedziały o co chodzi. W końcu mają 8 lat. 
- Mamo , co się stało ? - zapytała jedna z nich a reszta rodziny wybuchła śmiechem.
- Kochanie , twój braciszek się żeni ! - powiedziała mama poklepując mnie po ramieniu. 
- A z kim ? - spytała się  Daisy , która chyba się ucieszyła , że jej starszy brat znalazł swoją drugą połówkę .
- Z Harrym - powiedziała mama a Daisy mało co nie spadła z krzesła na którym siedziała .Nie była chyba zadowolona z tego.
- Ale jak to z Harrym ! To ja miałam się z nim ożenić ! - powiedziała a wszyscy zaczęli się śmiać. W tej chwili moja siostra do mnie podeszła i zaczęła się na mnie patrzeć - Dlaczego Louie , hymm. To ja miałam być żoną Harry'ego . - powiedziała i wyduła dolną wargę .
- Nic na to nie poradzę , że zakochałem się w tym  pokręconym chłopaku  uroczym chłopaku . Ale nie martw się na pewno      pewno znajdziesz iesz wymarzonego chłopaka . - powiedziałem i się uśmiechnąłe wziąłem na ręcę wziąłem na ręce moją siostrzyczkę , która chyba już się na mnie nie  znajdzna mnie nie gniewała . - To jak , wybaczysz  wybaczysz mi ? 
- No pewnie , że tak ! A poza tym to Harry jest dla mnie za stary ! - powiedziała a wszyscy wybuchli śmiechem .Teraejz z Teraz jestem najszczęśliwszym chłopakiem na świecie .Mam najcudowniejszego narzeczonego ,cudowną rodzinę, dom , pracę i wszystko ca najlepsze .Ten dzień z pewnością zapamiętam do końca mojego życia .Był cudowny . Zaczął się od niespodzianki w salonie a zakończył miłą wigilią w gronie moich najbliższych .No i te oświadczyny.To był zdecydowanie najlepszy prezent urodzinowy , jaki kiedy kol wiek dostałem .Nie mogę opisać mojego szczęścia .Uśmiech wkrada się na moją twarz gdy tylko spojrzę na Harry'ego. Jest taki uroczy i słodki. Mam nadzieję, że już nic nie stanie nam na drodze do szczęścia i , że już zawsze będziemy razem .





 Hejka ...no i mamy rozdział 12 :D Jak widać wszystko 
się zaczyna układać . Harry oświadczył się Louis'emu 
i są ze sobą szczęśliwi . Koniec tej historii zbliża się
dużymi krokami :) No to do następnego rozdziału !
              

czwartek, 13 grudnia 2012

Rozdział 11 - Everything is perfect ... you're is perfect

Harry
Trzask. Jakby zamykanie drzwi. Otworzyłem powieki a światło wydobywające się przez okno zaczęło razić mnie w oczy, więc szybko je zamknąłem . Po kilku minutach znowu je otworzyłem słysząc jak ktoś wchodzi to pokoju .Podniosłem się do pozycji siedzącej i zobaczyłem jego...był ubrany w ten swój ukochany szlafrok a w rękach trzymał tackę . Uśmiechnął się i podszedł do mnie , po czym położył śniadanie na łóżku .
- Dobrze się spało ? - spytał , wygodniej siadając na łóżku . Pokiwałem głową , która mnie trochę bolała. Byłem w szoku , że odleciałem już po butelce wina . Kiedyś mogłem wypić 2 butelki wódki i nic mi nie było. A teraz ? Teraz jest zupełnie inaczej . Mam Louis'ego i to dzięki niemu stałem się lepszym człowiekiem . To on dał mi to, na co tak długo czekałem . Dał mi prawdziwą miłość . A człowiekowi do szczęścia nie jest  nic więcej potrzebne , prawda ? A czym tak naprawdę jest miłość ? Uczuciem skierowanym do innej osoby ? Miłość może być rozumiana jako emocja  wywołana poczuciem silnej więzi międzyludzkiej. Lecz dla mnie miłość to jest to co panuje między mną a Louisem . Jak dla mnie jest to prawdziwa magia. Ludzie mogą być bogaci lecz mogą nie mieć osoby , na którą mogą zawsze liczyć . Mogą być ludzie biedni , którzy nie mają nic , oprócz tego jedynego , z którym chcą spędzić resztę swojego życia. Louis jest zdecydowanie taką osobą , na którą zawsze mogę liczyć, nigdy mnie nie zostawi i zawsze będzie mnie kochać . Czasami się zastanawiam , czy na niego zasługuje , ponieważ Lou jest taki ...jakby to ująć ...jest taki opiekuńczy a ja tak bardzo go kocham ...Nie da się tego opisać w kilku słowach . Potrzebowałbym miliony słów , aby wyrazić to , co czuję to tego chłopaka . Codziennie dziękuje Bogu , że mam go przy sobie . Nie przeżyłbym miesiąca bez tego chłopaka . On jest jak mój narkotyk , od którego już dawno się uzależniłem i muszę przyjmować go coraz więcej .
Po zjedzonym śniadaniu , które było przepyszne , ubrałem się i zszedłem na dół . W salonie czekał już na mnie Louis . Gdy mnie zobaczył słodko się uśmiechnął i poklepał miejsce obok siebie na kanapie . Usiadłem obok niego składając na jego ustach delikatny pocałunek . Tym gestem chciałem mu oznajmić jak bardzo go kocham i jak bardzo mi na nim zależy .
- Louis - zacząłem niepewnie , lecz gdy spojrzałem mu w oczu od razu mi się polepszyło i kontynuowałem - Czy ty jesteś na mnie zły ? No wiesz ,za wczoraj ?
- Harry no co ty ! Każdy potrzebuje czasami wypić i doskonale Cię rozumiem . Nie przejmuj się- szepnął i pocałował mnie w czoło , po czym objął mnie i przyciągnął do siebie . Od razu się w niego wtuliłem i przymknąłem oczy . Było mi tak dobrze .
- Kocham Cię - szepnąłem w jego bluzkę i popatrzyłem się mu w oczy . Były takie piękne ...tak piękne jak on cały .
Dzień minął nam w spokoju . Cały czas siedzieliśmy na kanapie wtuleni w siebie i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym . Jutro rano jedziemy do rodziny Louis'ego na święta. Szczerzę mówiąc , to trochę się boję .Sam nie wiem dlaczego. Przecież obydwoje mnie lubią i nie mają nic przeciwko naszemu związkowi , ale i tak czegoś się boje. Mam nadzieję , że nikt nie będzie się pytać o ten nieszczęsny wypadek  , a raczej moją próbę samobójstwa . To jest dość nieprzyjemny temat ...dla nas dwóch . Ale co było to było i nie warto do tego wracać . Na szczęście wszystko się już poukładało i znowu jesteśmy ze sobą szczęśliwi. 
Rano obudził mnie krzyk Louis'ego , który wołał jedno i to samo zdanie "Wstawaj Harry !" . Zaczął mną szarpać , a po chwili zdarł ze mnie kołdrę . Miałem ochotę go zabić , ale w tedy przypominałem sobie jak bardzo go kocham . Z racji , że nie miałem piżamy ani bokserek Lou miał zafundowane niezłe widoki .
- Lou z jakiej racji budzisz mnie o ...która godzina ? - spytałem pół przytomnym głosem i zatopiłem moją twarz w poduszce .
- Hazz wstawaj ! Jest już po dziesiątej ! A wiesz, że dziś jedziemy do Doncaster . Proszę ...jeśli zaraz nie wstaniesz to ja Ci pomogę ! - powiedział a raczej wykrzyczał i stanął na łóżku .
- Proszę Cię Louis , jeszcze pięć minut - powiedziałem i przymknąłem powieki . 
- Jak chcesz Hazz , ale ostrzegam Cię . Jeśli zaraz nie wstaniesz to zapomnij o tym , że kiedy kol wiek Cię przytulę albo pocałuje .- kiedy to usłyszałem natychmiast poderwałem się na równe nogi , a Louis uśmiechnął się triumfująco .
- O mój Boże ! Ale ty jesteś , wiesz ?! - powiedziałem oburzony i usiadłem na łóżku .
- Tak też Cię kocham . Skarbie doskonale wiesz , że te święta są dla mnie bardzo ważne . Po pierwsze i najważniejsze spędzę je z tobą a po drugie oficjalnie zapoznam Cię z resztą rodziny . 
- Przecież mnie znają - powiedziałem a boo bear jak to mawia do niego jego mama , przewrócił oczami.
- Harry ale przedstawię Cię jako mojego chłopaka a nie jak przyjaciela . - szepnął a ja się w niego wtuliłem.Trwaliśmy tak jeszcze chwile , po czym postanowiłem , że się ubiorę. Wstałem z łóżka i podszedłem do szafy . Wyjąłem z niej coś i się w to ubrałem . Louis zanosił w tym czasie walizki do samochodu . Wziąłem jeszcze taką mniejszą torbę i wpakowałem do niej najpotrzebniejsze rzeczy na drogę dla Louis'ego i dla mnie. 
- Harry - krzyknął Lou a ja szybko zszedłem z dół. Stanąłem obok niego a on się ciągle we mnie wpatrywał.
- Co ? - spytałem trochę zawstydzony .
- Pięknie wyglądasz wiesz ? - szepnął i przyciągnął mnie do siebie a ja musnąłem jego usta. 
- Dla ciebie chyba zawsze będę piękny , nie ważne w co bym się ubrał . Z resztą ty też jesteś całkiem całkiem , jak na swój wiek . - powiedziałem i prasnąłem śmiechem . 
- Słucham , przecież ja nie jestem aż tak stary ! - oburzył się i skrzyżował ręce na piersi . 
- No już się nie gniewaj kotku - powiedziałem i go mocno przytuliłem . Po tej miłej czynności , którą mógłbym wykonywać cały czas , wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się do samochodu . Wsiedliśmy i po tym jak wszystko sprawdziliśmy , czy wszystko wzięliśmy Lou odpalił samochód no i ruszyliśmy .Po drodze , było mi trochę nie dobrze ale Lou wstąpił do jakiegoś sklepu i kupił mi jakieś tabletki . On jest taki opiekuńczy . Przymknąłem powieki i zacząłem myśleć o świętach . Ten klimat , choinka , te wszystkie potrawy , spotkanie z rodziną Louis'ego , wigilia i ...24 grudnia czyli urodziny Louis'ego. Mam już dla niego prezent , tylko nie wiem czy będzie się mu podobał ale planowałem to już od miesiąca . Mam już wszystko ustalone z jego rodzicami. Tylko nie wiem czy to wszystko wypali. Po pierwsze mam 18 lat i jestem młodszy od Louis'ego a po drugie nie wiem ,czy Louie się zgodzi . Ale jeśli kocha to się zgodzi . Byłem z siebie cholernie dumny , że wymyśliłem coś takiego .Już od dawna chodziło mi to po głowie , ale nie wiedziałem , jak to zorganizować . A teraz jest idealnie . Jego urodziny i święta . Tylko mam nadzieję , że wszystko pójdzie dobrze i , że Lou się zgodzi .
Po dwóch godzinach jazdy , dojechaliśmy na miejsce . Wysiedliśmy z auta i od razu pobiegliśmy do domu , ponieważ była straszna śnieżyca a śnieg padał jak nie wiem . Weszliśmy do domu a już w progu Fizzy rzuciła się na szyję Louis'emu . Mnie tak miło powitały bliźniaczki . Nie chciały się ode mnie oderwać. Praktycznie byłem z nimi od urodzenia . Bardzo mnie lubiły, tylko nie wiem , czy one wiedzą o tym ,że mnie i Louis'ego łączy coś więcej niż przyjaźń. Po paru minutach zjawiła się Jay i nas bardzo miło powitała . Rozebraliśmy się i weszliśmy do salonu .W pewnym momencie ciśnienie mi skoczyło , ponieważ w salonie znajdowali się chyba wszyscy członkowie rodziny Louis'ego. Widziałem jego rodziców, dziadków z obu stron , ciocie i wujków , jeszcze chrzęsnął i chrzestnego no i nie mogło zabraknąć kuzynów i kuzynek. Naprawdę było ich dużo .A ja zacząłem coraz bardziej się stresować . Wszyscy bardzo miło powitali mnie i Louis'ego. Po kilku minutach usiedliśmy na fotelu ...znaczy Louie usiadł bo ja usiadłem na jego kolanach . Od razu wszyscy zaczęli się na nas dziwnie patrzeć , ale nie zadawali żadnych pytań . Po kilku minutach padło to pytanie , na które tak bardzo się bałem . 
- Louis , kochanie , a kim jest ten uroczy chłopak ? I dlaczego go nam nie przedstawiłeś ?- spytała się babcia Louis'ego a ja się uśmiechnąłem i zachichotałem . Nie pamięta mnie ?
- Babciu nie pamiętasz Harolda ?! Przecież tak bardzo go kochałaś ! I chyba nadal kochasz , hmm ? - spytał się Lou a nagle w salonie dało się usłyszeć śmiech.
- O mój Boże Harry ?! - spytała z niedowierzaniem i zaczęła mi się przyglądać - Boże no przecież , jak ja mogłam Cię nie poznać. No i oczywiście , że Cię kocham ...Naprawdę jesteś nadal tak bardzo uroczy jak byłeś dawniej - powiedziała i posłała mi naprawdę bardzo słodki uśmiech , który odwzajemniłem . 
- Miło to słyszeć i dziękuje - powiedziałem i się zarumieniłem . Lou ciągle się na mnie patrzył a te jego piękne tęczówki zżerały mnie od środka. Nie mogłem przestać się w nie wpatrywać .
- Louis , masz kogoś ? - spytała się nagle ciocia Louis'ego i tym samym wyrwała nas z wpatrywania się w siebie ...z "naszego światu " do którego mieliśmy dostęp tylko my dwoje . 
- Tak ciociu  , mam najwspanialszego chłopaka pod słońcem i kocham go nad życie. 
- Oh to urocze . A jak on się nazywa ? - spytała się babcia Lou wpatrując się w niego . Chyba wszyscy wiedzieli o orientacji Lou i nie mieli nic przeciwko . 
- Ahh...chyba wszyscy wymawiali to imię wiele razy i doskonale go znają ale dziś przedstawi go oficjalnie . Oto Harry , mój chłopak - powiedział dumnie Lou i splótł nasze palce . Czułem na sobie spojrzenia wszystkich . Po chwili ciszy rozległy się oklaski , a mi ulżyło . Bardzo się tego bałem , że nas nie zaakceptują, czy coś innego , a tu taka niespodzianka . Byłem bardzo szczęśliwy. 
Po miłej kolacji siedziałem w salonie a Lou poszedł do samochodu po walizki , oczywiście zabronił mi wychodzić z domu , bo jak sam twierdzi nie przeboleje tego jeśli będę chory . On jest taki opiekuńczy. Siedziałem na kanapie i oglądałem jakąś bajkę. W końcu w domu były dzieci . Kocham dzieci . Są bardzo urocze i bardzo bym chciał je mieć. W sumie to jeszcze nie rozmawiałem o tym z Lou . I trochę boję się jego reakcji , no bo w końcu będziemy musieli je zaadoptować , albo poprosić Lottie albo Gemme o to aby je nam urodziła.Tommo bardzo lubi dzieci . Umie się nimi zajmować i wie co do czego. Byłby idealnym ojcem . Nie wątpię w to... Po paru minutach do salonu wszedł Louis z dwoma kubkami herbaty jak przypuszczałem. Usiadł obok mnie i podał mi jeden z nich. Objął mnie ramieniem a ja się w niego wtuliłem . Chciałbym , żeby tak było już zawsze. Niestety kuzynki Louis'ego i jego siostry nie dały się nam nacieszyć sobą , ponieważ zaczęło wręcz błagać o to , żeby się z nimi w coś pobawić . Z racji , że obydwoje kochamy dzieci nie mogliśmy im odmówić. Zaczęliśmy się bawić w chowanego . Na początku było to bardzo fajne a zwłaszcza dla mnie i dla Louis'ego. Potem bawiliśmy się w ściganego , potem były karty , i inne zabawy . Po dwóch godzinach byłem padnięty , z resztą Lou też. Przeprosiliśmy je i poszliśmy na górę , do pokoju Lou . Był on dość duży , i raczej nic się w nim nie zmieniło odkąd pamiętam . Na łóżku były poukładane misie , które były dość duże i słodkie. 
- A te misie to od kogo ? - spytałem się , kiedy Lou zamknął drzwi i usiadł obok mnie na łóżku . 
- Te misie dostawałem od moich rodziców , gdy coś się stało . Każdy z nich ma swoje imię i bardzo je kocham , no i nikomu nie pozwalam ich dotykać ani brać. Ale dla ciebie zrobię wyjątek .
- Haha , a ja myślałem , że ty nie lubisz misiów .
- Ja ?! Ja je kocham , no może nie tak jak kiedyś ale i tak bardzo je lubię i kocham Ci je kupować . - powiedział szczerząc się do mnie . Po krótkiej rozmowie o misiach , postanowiliśmy , że pójdziemy się wykąpać ...oczywiście osobno . Kochamy kąpać się razem ale nie jesteśmy u siebie a poza tym w domu są dzieci . Było by nie miło gdyby któreś z nich usłyszało nasze krzyki . A więc Lou poszedł się wykąpać pierwszy a ja zaraz po nim. Wszedłem do kabiny i odkręciłem wodę . Po jakiejś godzinie wyszedłem z łazienki i udałem się do ..hm...chyba mogę pokój Louis'ego nazwać "naszą sypialnią ". A więc wszedłem do "naszej sypialni" i się ubrałem w piżamę . Bardzo rzadko to robię ale jak jestem gdzieś poza domem to nie mogę spać nago ...takie przyzwyczajenie. Ja i Lou mamy podobne piżamy ...znaczy to jest coś w stylu naszych naszyjników. Ja mam różową a Lou niebieską no i na mojej jest połowa dużego jabłka a ja koszulce Lou druga połówka. One były naprawdę słodkie. Wtargałem się do łóżka , i ułożyłem do snu . Lecz nie mogłem usnąć bo nie było obok mnie Louis'ego.  Po kilkunastu minutach przyszedł Tommo , który od razy wszedł do łóżka i  mnie objął w pasie. Odwróciłem się do niego i spojrzałem w te przepiękne niebieskie oczy . Louis w odpowiedzi musnął delikatnie moje usta swoimi . Położyłem się na jego torsie i próbowałem usnąć lecz nie mogłem . 
- Lou śpisz ? - szepnąłem , wpatrując się na Louis'ego.
- Nie , a coś się stało ? - spytał otwierając oczy .
- Nie mogę usnąć . 
- Poczytać Ci bajkę ?
- Bardzo śmieszne wiesz ! 
- Oj Hazz tyko się nie obrażaj . Wiesz , że Cię kocham i nie patrze na różnice wieku .
- Tak wiem ,wiesz bardzo się cieszę,że wszyscy nas zaakceptowali . 
- Mówiłem Ci .
- No wiem , że ty masz zawsze racje - powiedziałem i oboje się zaśmialiśmy .- Wiesz jak tak dziś siedziałem na kanapie i te dzieci się tak koło mnie bawiły to zrozumiałem , że dzięki tobie tu jestem i , że to ty dałeś mi lepsze życie i w gruncie rzeczy uratowałeś je. 
- Oj Harry . Proszę Cię nie wracajmy do tego ok ? Ale do czego tu dzieci ? 
- Ok , no jak to po co ?! Chyba chcesz mieć dzieci ?
- No pewnie , że chcę ! I to nie byle z kim ,bo z tobą .
- Naprawdę ? - spytałem się trochę nie dowierzając. Lou naprawdę chce mieć ze mną dzieci ?
- Oczywiście ,że tak . I nie obchodzi mnie to , że jesteśmy chłopakami . Kocham Cię i chcę założyć z tobą rodzinę - powiedział a w moim sercu jakby rozlało się ciepło. Byłem taki szczęśliwy , że mam go przy sobie , że nigdy mnie nie zostawi i , że chcę być ze mną już na zawsze . Jak byłem młodszy to nigdy nie przypuszczałem , że znajdę tak wyjątkową osobę jaką jest Louis . Znaczy nie musiałem jej szukać , bo on cały czas przy mnie był . Ale byłem głupi , że wcześniej mu nie powiedziałem o tym , że go kocham . Położyłem się na jego torsie i wsłuchiwałem się w jego bicie serca , co mnie bardzo uspokajało . 
- Kocham Cię - wyszeptałem w jego bluzkę te dwa magiczne słowa , które mogę mu powtarzać cały czas .Tak bardzo go kocham ,że nie wyobrażam sobie życia bez niego .Jesteśmy jak Yin i Yang .Wszystko ma swoje przeciwieństwo, jednak nigdy całkowite, a jedynie względne.Żadna rzecz nie jest nigdy w pełni Yin ani całkowicie Yang. Każde z nas zawiera w sobie pierwiastek swojego przeciwieństwa. Dla przykładu: zima zmienia się w lato, a "co się wzniosło - opaść musi". Jedno nie może istnieć bez drugiego, tak jak dzień nie może istnieć bez nocy, światło bez ciemności, czy śmierć bez życia. Tak samo ja i Louis nie możemy żyć bez siebie . 



Hej ! No i mamy rozdział 11 ...w sumie to za wiele się
 w nim nie dzieję, ale obiecuję , że w kolejnym rozdziale
 będzie się o wiele więcej działo , w końcu Hazz ma niespodziankę
 dla Louis'ego :D Moim zdaniem będzie ona bardzo miła 
i sama bym chciała taką dostać :D Za niedługo będzie
 koniec tej historii.Może jeszcze z dwa rozdziały i będę się
 żegnać z tym opowiadaniem ... ale założyłam nowego  
obloga na którego serdecznie zapraszam Kiss me baby.
No to do następnego rozdziału ! 
   
      

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Hej...przepraszam , że nie dodaje rozdziału , ale jak na razie nie mam czasu , ale obiecuje , że dodam go jak najszybciej :D Ale nie o to chodzi ...założyłam nowego bloga Kiss me baby . Cieszycie się ? Bo ja bardzo ;) O czym będzie ...jeśli przeczytacie to się dowiecie :D Właśnie pojawił się prolog . Zachęcam do czytania , no i do następnego rozdziału :)

sobota, 8 grudnia 2012

Rozdział 10 - You are my most beloved teddy bear , and I love you hugging




 3 tygodnie później

Louis

Obudziła mnie ta upierdliwa melodyjka , która wydobywała się z mojego budzika . Natychmiast ją wyłączyłem , by nie zbudziła mojego aniołka. Przetarłem oczy i się przeciągnąłem , a następnie ucałowałem Harry’ego w czoło . Powoli wstałem z łóżka , i udałem się do łazienki . Umyłem zęby i uczesałem włosy . Wszedłem do naszej sypialni i zacząłem wyciągać jakieś ubrania . Dziś idę do pracy , odnieść mojemu szefowi 2 projekty . Gdy do mnie zadzwonił dziwnie brzmiał , i mówił , że musimy się spotkać i poważnie porozmawiać . Nie ukrywam trochę się denerwuje . A jeśli mnie zwolni ? Nie , to nie możliwe , podobno jestem jednym z najlepszych architektów w agencji . Wziąłem projekty i podszedłem do łóżka , a następnie złożyłem soczystego buziaka na ustach Harry’ego. Odwzajemnił pocałunek .

- Obudziłem Cię ?

- Nie , już nie spałem – szepnął ochrypłym głosem i wstał do pozycji siedzącej . – Lou musisz jechać ?

- Hazz , przecież wiesz , że tak . To zajmie mi jakieś 2, góra 3 godziny. – powiedziałem i usiadłem na skraju łóżka

- No tak , ale czy ktoś nie może przyjechać po te projekty ? Tylko ty musisz je zawieść ! – powiedział oburzony a ja zachichotałem .

- Oj Harry , przecież masz mnie całymi dniami . Czy te 2 godzinki coś zmienią ?!

- No dobra , ale błagam Cię Louie załatw wszystko bardzo szybko i wracaj , bo nie ma mnie kto przytulić .– powiedział a następnie wstał z łóżka i podszedł do mnie.

- Co ? – zapytałem się , gdy Harry objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie .

- Nic , po prostu nic na to nie poradzę , że jesteś tak cholernie gorący i tak na mnie działasz . – powiedział i lekko musnął moje usta . Odwzajemniłem pocałunek , i już po chwili to jedno niewinne muśnięcie , zamieniło się w zachłanne pocałunki . Usiadłem na łóżku , a Harry usiadł mi na kolanach . Całowaliśmy się tak , jakbyśmy tego nie robili od lat . Tą cudowną czynność przerwał nam dzwonek telefonu . Z niechęcią sięgnąłem do kieszeni i wyciągnąłem telefon. Dzwoniła moja mama.

- Hej mamuś . – przywitałem się z rodzicielką , a następnie  usiadłem wygodniej na łóżku

- Hej słonko. Co tam porabiasz.

- Yyy …znaczy…ja nic , a co ? – zacząłem się jąkać , ale to wszystko przez Harry’ego , ponieważ nadal siedział mi na kolanach i całował po szyi.

- No bo chciałam się spytać , czy przyjedziecie na święta ? – gdy tylko to usłyszałem , zatkało mnie . Jeszcze o tym nie rozmawialiśmy , i nie wiem , czy Harry chcę jechać ze mną na święta .

- Wiesz mamo , jeszcze nie wiem , znaczy , no bo jeszcze nie pytałem się Harry’ego – gdy loczek usłyszał swoje imię , natychmiast oderwał się od mojej szyi zostawiając na niej kilka malinek i zaczął patrzeć się na mnie.

- Co ja ? – szepnął , a ja pokiwałem głową, że nic . Więc Hazz wrócił do poprzedniego zajęcia , czyli całowanie mojej szyi.

- No dobrze , ale zapytaj się Harry’ego , bo chcę wiedzieć , ok.

- Ok. Dziś się  spytam i do ciebie zadzwonię .

- Dobra , a co tam u Harry’ego ? Jak się czuję ?

- Hazz , znakomicie – powiedziałem a mój chłopak kazał pozdrowić moją mamę . – Masz pozdrowienia od Harry’ego.

- Oh , przekaż , że dziękuję i też pozdrawiam . A co teraz robicie ? – zapytała mama a mi ciśnienie od razu skoczyło . No co ja jej mogę powiedzieć , że mój chłopak siedzi mi na kolanach i teraz odpina mi koszule , ciągle mnie całując .

- A nic ,  ja zaraz jadę do firmy , zawieść projekty a Harry …Hazz siedzi koło mnie , i jak zaraz nie przestanie to nie wiem co mu zrobię ! – powiedziałem , przytrzymując rękę Harry’ego , i uniemożliwiając , mu rozpinanie koszuli dalej . Loczek tylko się na mnie popatrzył tymi oczkami , a ja nie wytrzymałem i puściłem jego rękę , pozwalając mu robić , co zechce . Po drugiej stronie telefonu , dało się tylko usłyszeć chichot .

- No dobra , nie będę wam przeszkadzać , bo słyszę , że bardzo zajęci jesteście .

- No , tak trochę.

- Dobra , kotku kończę . Tylko zapytaj się Harry’ego , i zadzwoń do mnie . Pa słońce , kocham Cię .

- Ok. Pa mamo , ja ciebie też . – powiedziałem i odłożyłem telefon , a Harry gwałtownie wpił się w moje usta . Położył mnie na łóżku a sam usiadł na mnie okrakiem .

- Hazz , ja już muszę jechać . – starałem odepchnąć od siebie loczka , lecz on był nieugięty .

- Nie daj się prosić Lou , doskonale wiem , że chcesz – powiedział i odpiął ostatni guzik mojej koszuli .

- Może i chcę , ale teraz muszę jechać .

- Oj Louis , nic się nie stanie , jak się spóźnisz godzinę , a poza tym , to taki poranny seks , jest bardzo zdrowy wiesz ?

- No co ty powiesz , zdrowy ?

- No tak , pobudza krążenie , człowiek  ma więcej sił i ogólnie się lepiej czuję . – powiedział ochrypłym głosem a mi momentalnie skoczyło ciśnienie .

- Harry …Pracuje w domu a  do firmy praktycznie nie chodzę , no chyba , że muszę zanieść projekty . Masz mnie całymi dniami i nocami . Nie mów mi , że nie wytrzymasz kilku godzin . – szepnąłem , a loczek się ode mnie oderwał .

- Wiesz w sumie to masz racje , zaczekam aż wrócisz . – powiedział i ze mnie zszedł . Pomógł mi wstać i zapiąć koszule . Zeszliśmy na dół , a Hazz uważnie mi się przyglądał , gdy się ubierałem . 

 - Wszystko wziąłeś ? – zapytał nagle tym swoim troskliwym głosem.

- Tak. – szepnąłem i wziąłem laptopa i teczkę .

- Tylko szybko wróć – powiedział i dał mi buziaka „ na dowidzenia” , po czym poszedłem do samochodu i do niego wsiadłem . Odpaliłem moje auto i wyjechałem z podjazdu . Popatrzyłem się jeszcze raz w stronę domu i zobaczyłem mojego loczka , który stoi w drzwiach i do mnie macha . Nagle coś we mnie pękło , i uroniłem łzę . Łzę szczęścia oczywiście . Kiedyś tak bardzo chciałem , żeby tak właśnie wyglądało moje życie . Z ukochanym mężczyzną u mojego boku , który będzie mnie zawsze kochał i będzie mi machał na pożegnanie .  Odmachałem Harremu i pojechałem . Po godzinie drogi , dojechałem na parking agencji i zaparkowałem . Wyszedłem z auta i wziąłem teczkę i laptopa . Wszedłem do agencji i skierowałem się do biura , Liama. Tak , Liam również jest architektem w tej samej firmie .

- Hej .

- Siema , a ty co tu robisz ? – spytał , trochę zaskoczony , kiedy do niego podszedłem.

- Projekty przyniosłem , a co tam u ciebie ? – spytałem się i usiadłem na krześle , koło Liama.

- Jeśli chodzi o firmę , to nic nowego .

- A jeśli chodzi o coś innego ?

- O co ?

- Liam , nie znamy się od wczoraj ! Hazz mi powiedział .

- Mogłem się tego spodziewać ,chociaż mi obiecał .

- Wiesz mi , Harry mi nie ulegnie , no może nie zawsze , ale jak coś zrobię albo coś mu kupię to tak. On jest taki słodki , miły, wrażliwy , uczciwy , uroczy , kochany i piękny . Nie sądzisz ?

-Tak , to przez te loczki. – powiedział i obje wybuchliśmy śmiechem .

- Tak to muszą być te loczki! Kocham je i kocham go całego , dosłownie ! No to co , powiesz ?

- A mam inne wyjście ?! Tylko proszę Lou nie mów tego Zaynowi .

- Masz to jak w banku . – powiedziałem , a Liam opowiedział mi całą historię . Teraz wszystko zaczęło do siebie pasować . Nagle w gabinecie pojawiła się Maggie (sekretarka) , która powiedziała mi , że szef już na mnie czeka . Wyszedłem z biura Liama , i udałem się do mojego szefa .Zapukałem i po chwili otrzymałem ciche „proszę” , po czym wszedłem do środka .- Dzień dobry – powiedziałem i zamknąłem drzwi.

- O cześć Louis , proszę siadaj – posłuchałem szefa i już po chwili siedziałem  koło biurka .

- Jeśli chodzi o ten projekt domku to przepraszam , że tak późno ,ale jest …- nie dokończyłem bo szef wtrącił mi się w słowo.

- Nie chodzi o ten projekt . Doskonale wiem jaka była sytuacja i nie mam Ci tego za złe . Chciałbym z tobą porozmawiać , o bardziej poważnej sprawie . – powiedział szef i usiadł na krześle , naprzeciw mnie .

- A o czym dokładnie ?

- O twoim awansie – gdy to powiedział , serce mało co mi nie stało . Miałem dostać awans ?!

- Yy, znaczy ja nie wiem co powiedzieć – zatkało mnie , nie mogłem wydusić z siebie ani słowa , co mi się bardzo rzadko zdarza .

- No to teraz ja przeżywam szok , ty nie wiesz co powiedzieć ?! – zaśmiał się i podszedł do mnie , po czym usiadł na biurku w ten specyficzny sposób.

- Ja raczej myślałem , że chce mnie Pan zwolnić .

- Ciebie Louis , jesteś moim najlepszym pracownikiem ! I dlatego chciałem , żebyś zajął miejsce prezesa .

- O, naprawdę ,nie wiem co powiedzieć . Muszę się zastanowić . Wie Pan , teraz nie jestem sam i muszę porozmawiać z Harrym .

- Doskonale to rozumiem , a więc daje Ci czas do końca następnego tygodnia . Tylko wiesz , że będziesz musiał przychodzić normalnie do pracy w garniturze i będziesz miał więcej pracy .

- Rozumiem .

- No ale będziesz też więcej zarabiać , około 6 tysięcy .

- Wie Pan , to nie chodzi o pieniądze , tylko o moje życie prywatne . Harry będzie sam , a tym się trochę boje . Wie Pan co się wydarzyło , i nie chciałbym , żeby Hazz był teraz sam.

- Rozumiem , i nie będę napierał , jeśli nie przyjmiesz propozycji . A więc zastanów się i do mnie zadzwoń . A i porozmawiaj z Kate na temat tego nowego projektu , ok?

- Ok , dowidzenia .- pożegnałem się i wyszedłem . Wstąpiłem jeszcze do Kate i tak jak zawsze wziąłem od niej 2 zarysy projektów. Poszedłem jeszcze do Liama i się pożegnałem , po czym udałem się do samochodu . Po drodze do domu , wstąpiłem do sklepu z zabawkami. Tak, tak muszę kupić Harremu misia . Muszę mu wynagrodzić to, że mnie nie było i musiał być sam przez 4 godziny .Wszedłem do środka i zacząłem rozglądać się za jakimś pluszakiem . Po długich poszukiwaniach wybrałem dość dużego różowego misia , który trzymał w rączce serduszko z napisem „I Love You” . Podszedłem do kasy , i stanąłem w kolejce . Czułem się dziwnie , ponieważ każde dziecko się na mnie patrzyło i mówiło swojej mamie , że chcę takiego misia. Stanęła za mną mała blondyneczka , która trzymała dużą żabę , ale gdy zobaczyła misia , którego trzymam zaczęła krzyczeć , że chce tego misia . Z racji ,że w sklepie nie było więcej takich pluszaków , zaczęła strasznie płakać . Rodzice zaczęli jej tłumaczyć , że ja kupuje misia dla mojego dziecka . Gdyby wiedzieli komu kupuje tego misia , byli by bardzo zaskoczeni. Czekałem w tej kolejce dość długo , ponieważ pewna starsza pani nie mogła się zdecydować . Kolejka zrobiła się ogromna , ale ona dalej nic . Nagle zaczął dzwonić mój telefon . Szybko go wyjąłem i zobaczyłem na wyświetlaczu imię „ Harreh” . Natychmiast odebrałem

- Hej słonko , co tam .

- Hej , Lou długo Ci jeszcze zejdzie ?

- Misiu za pół godziny będę , ok. ?

- Dobra , to czekam . – powiedział i się rozłączył . Po kilku minutach , jakaś starsza pani w końcu wybrała konika . Szybko zapłaciłem i wyszedłem ze sklepu . Czym prędzej wsiadłem do auta i pojechałem do domu. Po 20 minutach byłem już na podjeździe .Wziąłem pluszaka i laptopa po czym wszedłem do domu. Rozebrałem się i wszedłem do salonu . Zastałem mojego aniołka leżącego na kanapie . Wyglądał tak słodko . Zresztą tak jak zawsze. Podszedłem do niego poczochrałem jego loczki. On natychmiast się odwrócił i rzucił mi się na szyję.

- Aż tak się stęskniłeś ?- spytałem , rozbawiony tą sytuacją .

- Dla mnie jedna minuta bez ciebie to wieczność .

- Nie martw się , dziś już nigdzie nie jadę .

- No to super .-powiedział i dał mi buziaka w policzek. Wstałem z kanapy i poszedłem po misia. Wróciłem z pluszakiem a gdy Hazz go zobaczył pisnął jak mała dziewczynka i podbiegł do mnie , po czym mnie wyściskał i zaczął oglądać prezent .

- Jest cudowny , dziękuje . Ale za co ?

- Za to , że musiałeś czekać na mnie aż 4 godziny –powiedziałem i musnąłem jego usta.

- No i co tam w firmie ? – zapytał się Harry , siadając na kanapie ze swoim nowym misiem .

- W sumie to w firmie to nic , ale tak ogólnie .

- Lou chcesz mi coś powiedzieć ? – spytał się Hazz patrząc się na mnie wyczekująco . No tak , za długo mnie zna , żeby czegoś nie podejrzewać.

- No bo szef złożył mi pewną propozycję – powiedziałem a uśmiech z twarzy Harry’ego momentalnie zniknął .

- Niby jaką propozycję ?! – Hazz trochę się uniósł i posłał mi mordercze spojrzenie .

- No co ty Harry , sądzisz ,że mógłbym wysłuchać TAKIEJ propozycji ?!

- No nie wiem , przecież twój szef jest gejem !

- Harry , mówiłem Ci już , że kocham gdy jesteś o mnie zazdrosny ?

- Tak ,i to wiele razy .- powiedział dumnie i posłał mi uroczy uśmiech. - Ale co to za propozycja ? – spytał zaciekawiony .

- Szef zaproponował mi przejęcie stanowiska prezesa .

- Prezesa ?! Boże Louis gratuluje ! – powiedział Harry i zaczął skakać .

- Hazz , ale ja jeszcze nie przyjąłem tego stanowiska .

- Co?! Ale Louis , przecież to stanowisko prezesa – powiedział Harry i usiadł mi na kolanach .

- No tak , tylko , że wtedy nie będzie mnie w domu i będę więcej pracował – powiedziałem a loczek wpatrywał się we mnie , swoimi pięknymi oczkami.

- Ahh, ale , to w tedy nie będziesz w domu ?

- Nie. Będę normalnie jeździł do pracy na 8 a przyjeżdżać będę około 18 . Ale Hazz jeśli nie chcesz to nie przyjmę tej propozycji .

- No co ty LouLou ! Przecież to twoja praca , nie będę decydował za ciebie . A poza tym to chyba ja też powinienem poszukać pracy .

- Że co , jakiej pracy ?! – byłem w szoku . Do cholery jakiej pracy ?!

- Louie , mam już 18 lat i powinienem zarabiać .

- Harry , ale to ja jestem odpowiedzialny za kasę . A ty tylko masz być w domu , i na mnie czekać . No ostatecznie możesz coś ugotować . – powiedziałem to a Hazz zachichotał .

- Ohh, a więc mam „leżeć w domu i pachnieć” tak ?

- Dokładnie kochanie , jesteś moim skarbem , którego chcę rozpieszczać i na pewno będę to robił . 
- Kocham Cię Louie – szepnął i wtulił się w moją szyję .

- Ja ciebie też – powiedziałem i ucałowałem go we włosy .

- No to co przyjmiesz to stanowisko ?  - spytał się nagle Hazz i popatrzył się na mnie wyczekująco .

- Nie wiem , naprawdę . To wszystko jest trochę dziwne no i wiesz , nie chcę żebyś był sam .

- Oh , Louis , jakiś ty opiekuńczy . I wiesz za to Cię kocham . A jeśli chodzi o mnie , to…jeśli chcesz przyjąć tą propozycję to przyjmij , ja będę na ciebie cierpliwie czekał .

- Kocham Cię – szepnąłem a Harry wtulił się we mnie . Trwaliśmy tak , jeszcze długo , po czym zaczęliśmy oglądać coś w TV. Siedziałem w pozycji pół leżącej a Harry trzymał nogi na moich nogach . Staranie analizowałem każde słowo. I coraz poważniej myślałem o przyjęciu tej propozycji . Tylko martwi mnie jedno , to , że loczek będzie sam . Ale w sumie to lepsze to , niż gdyby Hazz zaczął chodzić do pracy. W ogóle co to za pomysł . Praca ? To prawda Harry już kiedyś pracował , ale to było dawno i nie był jeszcze ze mną. A teraz jest ze mną a ja nie pozwolę , żeby mój chłopak pracował . Będę zarabiać jakieś 6 tysięcy , a nie ukrywajmy to nie jest mało . Nie mówię , że Hazz ma być kurą domową , czy coś w tym stylu . Broń Boże , Harry po prostu ma być w domu . A jeśli będzie chciał , to może pójść na studia . Nie zrobił tego , bo ….można powiedzieć, że miał trudny okres w życiu …ale to już inna sprawa . Jeśli tylko by chciał , ja jestem w stanie zapłacić za studia . Nie ukrywajmy Harry nie jest głupi ! On naprawdę jest mądry , jeśli mogę się tak wyrazić . Z przedmiotów ścisłych miał same 4 i 5 co prawda najgorzej mu szła matma , ale nikt nie jest idealny ze wszystkiego . Od kilku miesięcy , namawiam go aby poszedł na studia , ale loczek nie chciał bo twierdził , że nie będzie mnie często widywać. Ale teraz może się zdecyduje , skoro mnie nie będzie w domu przez cały dzień - Harry , wiesz chyba przyjmę to stanowisko – szepnąłem a Hazz rzucił mi się na szyję i pocałował .

- No to super – powiedział i wstał z kanapy po czym poszedł do kuchni. Po kilku minutach przyszedł z butelką czerwonego wina i dwoma kieliszkami . Usiadł obok mnie , a ja otworzyłem wino , i nalałem go do kieliszków. Loczek usiadł obok mnie i się we mnie wtulił .

- Harry , wiesz skoro mnie nie będzie , no to może byś ….może byś poszedł na studia ? – zapytałem się , mając nadzieję , że loczek się zdecyduje .

- Oj Louis , ale ty masz pomysły . Ale w sumie to nawet dobry pomysł .

- Serio , pójdziesz ?

- Nie , no co . Pewnie , że nie .

- A to niby czemu nie ?

- No bo po pierwsze nie mam pojęcia jaki kierunek , po drugie będę musiał znowu się uczyć a po trzecie studia trochę kosztują .

- Nie no , ale argumenty . W sumie to masz racje . Po co Ci studia , jeśli nie będziesz pracował - Ale jak , że tak nigdy nie będę .

- No raczej , chyba , że się ze mną rozstaniesz , no to wiesz …wtedy , no nie .

- Wżyciu się z tobą nie rozstanę !

- Podaj trzy argumenty – powiedziałem a Harry słodko zachichotał.

- No to tak , po pierwsze jesteś bardzo opiekuńczy i strasznie uczuciowy , po drugie jesteś cholernie gorący i piękny, a po trzecie masz najpiękniejsze tyłek na świecie . – powiedział Hazz i musnął moje usta . Nagle przypomniało mi się , że mama mnie prosiła , żebym porozmawiał z Harrym o tym ,czy chcę jechać ze mną do Doncaster .

- Hazz , pamiętasz dzisiaj rano dzwoniła moja mama ?

- Tak, przerwała nam – szepnął loczek i zachichotał .

- No właśnie i ona się pytała , czy …czy przyjedziemy na święta – powiedziałem a Harry obrócił się do mnie  i wytrzeszczył oczy .

- Na święta ?! No wiesz , znaczy ja nie wiem , no bo …

- Zrozumiem , jeśli nie pojedziesz ze mną . Pewnie chcesz spędzić święta ze swoją rodziną .

- Louis , ty jesteś moją rodziną , najlepszym co mnie w życiu spotkało . I nie chodzi o to , że ja nie chcę z tobą jechać , bo chcę . Tylko , wiesz , u ciebie na pewno będzie mnóstwo gości , a ja będę tam obcy no i wiesz , będę się strasznie głupio czuł .

- Harry , jaki obcy ?! Naoglądałeś się za dużo filmów z OBCY wiesz mi . A poza tym , ty jesteś moim chłopakiem. W końcu za kilka lat , będziesz musiał jeździć na święta czy to Ci się podoba czy nie ! No bo jak ty to sobie wyobrażasz ?! Nie odwiedzisz teściów , no i co oni sobie pomyślą o moim mężu , hym ?

- Na serio , będę twoim mężem ? – spytał zaciekawiony i słodko się uśmiechał .

- No pewnie , że tak ! Chcę z tobą być , już do końca życia .

- Ja z tobą też – szepnął Hazz i nalał sobie kolejny kieliszek wina.

- Skarbie nie za dużo ?

- Oj Louis , mam już 18 lat , jutro nigdzie nie jadę a poza tym picie wina w twoim towarzystwie jest cudowne – powiedział i opadł na kanapę , a ja zachichotałem .

- No to co mam powiedzieć mamie ? Muszę dziś do niej zadzwonić  .

- Ale obiecujesz , że będziemy mieć razem pokój ? – spytał Hazz , który był już trochę „podpity”

- Głupi jesteś i już pijany ! – powiedziałem zabierając kieliszek wina Harremu , a on tylko wydał z siebie dźwięk nie zadowolenia . Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do mamy . Powiedziałem jej , że ja i Hazz przyjedziemy za tydzień , akurat 20 grudnia , idealna pora . No i oczywiście podkreśliłem to , że ja i Harry mamy mieć pokój razem . Podczas gdy ja rozmawiałem z mamą , mój chłopak pił kolejny kieliszek wina . Z racji , że Hazz od jakiegoś czasu często nie pije , teraz podśpiewywał każdą piosenkę , która leciała w telewizji . Rozłączyłem się z mamą i zacząłem przyglądać się loczkowi .

- No i co tam Louu – spytał Hazz , trochę  się jąkając.

- Harry wypiłeś całą butelkę wina ! – powiedziałem , rozbawiony tą sytuacją .

- Louis ,ale ja opijałem twój sukces ! Jestem z ciebie cholernie dumny !- powiedział loczek po czym przytulił się do mnie i za cholerę nie chciał puszczać . – To co , może tak pójdziemy na górę co ? – spytał się Harry i zaczął całować mnie po szyi.

- Hazz jesteś pijany !

- Tss też mi coś . Wypiłem tylko kilka kieliszków wina .

- Całą butelkę Harry .

- Oj tam, i co z tego . A poza tym to mi obiecałeś .

- Na pewno nie będę uprawiał z tobą seksu , gdy jesteś totalnie zalany ! – powiedziałem a Harry zrobił minę zbitego kota .

- A to czemu ? A w dodatku to ty nie jesteś pijany.

- Wiesz mi , jest wiele powodów . A to , że ja nie jestem pijany , to jest kolejny argument to tego . – powiedziałem i podniosłem loczka z kanapy i wziąłem go na ręce .

- A to czemu ?

- Oj Hazz zadajesz bardzo dużo pytań gdy jesteś pijany .- powiedział niosąc loczka do naszej sypialni.

- Ale odpowiedź .

- No bo gdyby , na przykład  ja też byłbym pijany to by było zupełnie inaczej , wiesz o co mi chodzi ? – spytałem się gdy byliśmy już w sypialni .

- Tak , ale nie jesteś na mnie zły ? – spytał Harry a ja pokiwałem przecząco głową i pomogłem mu się rozebrać i ułożyłem na łóżku .

- Słodkich snów Harreh – powiedziałem i ucałowałem go w czoło, a sam zszedłem na dół i postanowiłem jeszcze trochę posiedzieć . Było by znacznie milej w towarzystwie Hazzy , ale z racji , że on już dawno odpłynął wolałem siedzieć tu sam. Rozmyślałem nad całym moim życiem , i dziękowałem Bogu , że zesłał mi Harry’ego bo to dzięki niemu jestem tym kim jestem i jestem mu za to cholernie wdzięczny .  




Hej !! Przepraszam za ten rozdział , ponieważ 
jest w nim w chuj dialogów ! Ale starałam się , 
mam nadzieję , że to docenicie . Do zobaczenia :)