Trzask. Jakby zamykanie drzwi. Otworzyłem powieki a światło wydobywające się przez okno zaczęło razić mnie w oczy, więc szybko je zamknąłem . Po kilku minutach znowu je otworzyłem słysząc jak ktoś wchodzi to pokoju .Podniosłem się do pozycji siedzącej i zobaczyłem jego...był ubrany w ten swój ukochany szlafrok a w rękach trzymał tackę . Uśmiechnął się i podszedł do mnie , po czym położył śniadanie na łóżku .
- Dobrze się spało ? - spytał , wygodniej siadając na łóżku . Pokiwałem głową , która mnie trochę bolała. Byłem w szoku , że odleciałem już po butelce wina . Kiedyś mogłem wypić 2 butelki wódki i nic mi nie było. A teraz ? Teraz jest zupełnie inaczej . Mam Louis'ego i to dzięki niemu stałem się lepszym człowiekiem . To on dał mi to, na co tak długo czekałem . Dał mi prawdziwą miłość . A człowiekowi do szczęścia nie jest nic więcej potrzebne , prawda ? A czym tak naprawdę jest miłość ? Uczuciem skierowanym do innej osoby ? Miłość może być rozumiana jako emocja wywołana poczuciem silnej więzi międzyludzkiej. Lecz dla mnie miłość to jest to co panuje między mną a Louisem . Jak dla mnie jest to prawdziwa magia. Ludzie mogą być bogaci lecz mogą nie mieć osoby , na którą mogą zawsze liczyć . Mogą być ludzie biedni , którzy nie mają nic , oprócz tego jedynego , z którym chcą spędzić resztę swojego życia. Louis jest zdecydowanie taką osobą , na którą zawsze mogę liczyć, nigdy mnie nie zostawi i zawsze będzie mnie kochać . Czasami się zastanawiam , czy na niego zasługuje , ponieważ Lou jest taki ...jakby to ująć ...jest taki opiekuńczy a ja tak bardzo go kocham ...Nie da się tego opisać w kilku słowach . Potrzebowałbym miliony słów , aby wyrazić to , co czuję to tego chłopaka . Codziennie dziękuje Bogu , że mam go przy sobie . Nie przeżyłbym miesiąca bez tego chłopaka . On jest jak mój narkotyk , od którego już dawno się uzależniłem i muszę przyjmować go coraz więcej .
Po zjedzonym śniadaniu , które było przepyszne , ubrałem się i zszedłem na dół . W salonie czekał już na mnie Louis . Gdy mnie zobaczył słodko się uśmiechnął i poklepał miejsce obok siebie na kanapie . Usiadłem obok niego składając na jego ustach delikatny pocałunek . Tym gestem chciałem mu oznajmić jak bardzo go kocham i jak bardzo mi na nim zależy .
- Louis - zacząłem niepewnie , lecz gdy spojrzałem mu w oczu od razu mi się polepszyło i kontynuowałem - Czy ty jesteś na mnie zły ? No wiesz ,za wczoraj ?
- Harry no co ty ! Każdy potrzebuje czasami wypić i doskonale Cię rozumiem . Nie przejmuj się- szepnął i pocałował mnie w czoło , po czym objął mnie i przyciągnął do siebie . Od razu się w niego wtuliłem i przymknąłem oczy . Było mi tak dobrze .
- Kocham Cię - szepnąłem w jego bluzkę i popatrzyłem się mu w oczy . Były takie piękne ...tak piękne jak on cały .
Dzień minął nam w spokoju . Cały czas siedzieliśmy na kanapie wtuleni w siebie i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym . Jutro rano jedziemy do rodziny Louis'ego na święta. Szczerzę mówiąc , to trochę się boję .Sam nie wiem dlaczego. Przecież obydwoje mnie lubią i nie mają nic przeciwko naszemu związkowi , ale i tak czegoś się boje. Mam nadzieję , że nikt nie będzie się pytać o ten nieszczęsny wypadek , a raczej moją próbę samobójstwa . To jest dość nieprzyjemny temat ...dla nas dwóch . Ale co było to było i nie warto do tego wracać . Na szczęście wszystko się już poukładało i znowu jesteśmy ze sobą szczęśliwi.
Rano obudził mnie krzyk Louis'ego , który wołał jedno i to samo zdanie "Wstawaj Harry !" . Zaczął mną szarpać , a po chwili zdarł ze mnie kołdrę . Miałem ochotę go zabić , ale w tedy przypominałem sobie jak bardzo go kocham . Z racji , że nie miałem piżamy ani bokserek Lou miał zafundowane niezłe widoki .
- Lou z jakiej racji budzisz mnie o ...która godzina ? - spytałem pół przytomnym głosem i zatopiłem moją twarz w poduszce .
- Hazz wstawaj ! Jest już po dziesiątej ! A wiesz, że dziś jedziemy do Doncaster . Proszę ...jeśli zaraz nie wstaniesz to ja Ci pomogę ! - powiedział a raczej wykrzyczał i stanął na łóżku .
- Proszę Cię Louis , jeszcze pięć minut - powiedziałem i przymknąłem powieki .
- Jak chcesz Hazz , ale ostrzegam Cię . Jeśli zaraz nie wstaniesz to zapomnij o tym , że kiedy kol wiek Cię przytulę albo pocałuje .- kiedy to usłyszałem natychmiast poderwałem się na równe nogi , a Louis uśmiechnął się triumfująco .
- O mój Boże ! Ale ty jesteś , wiesz ?! - powiedziałem oburzony i usiadłem na łóżku .
- Tak też Cię kocham . Skarbie doskonale wiesz , że te święta są dla mnie bardzo ważne . Po pierwsze i najważniejsze spędzę je z tobą a po drugie oficjalnie zapoznam Cię z resztą rodziny .
- Przecież mnie znają - powiedziałem a boo bear jak to mawia do niego jego mama , przewrócił oczami.
- Harry ale przedstawię Cię jako mojego chłopaka a nie jak przyjaciela . - szepnął a ja się w niego wtuliłem.Trwaliśmy tak jeszcze chwile , po czym postanowiłem , że się ubiorę. Wstałem z łóżka i podszedłem do szafy . Wyjąłem z niej coś i się w to ubrałem . Louis zanosił w tym czasie walizki do samochodu . Wziąłem jeszcze taką mniejszą torbę i wpakowałem do niej najpotrzebniejsze rzeczy na drogę dla Louis'ego i dla mnie.
- Harry - krzyknął Lou a ja szybko zszedłem z dół. Stanąłem obok niego a on się ciągle we mnie wpatrywał.
- Co ? - spytałem trochę zawstydzony .
- Pięknie wyglądasz wiesz ? - szepnął i przyciągnął mnie do siebie a ja musnąłem jego usta.
- Dla ciebie chyba zawsze będę piękny , nie ważne w co bym się ubrał . Z resztą ty też jesteś całkiem całkiem , jak na swój wiek . - powiedziałem i prasnąłem śmiechem .
- Słucham , przecież ja nie jestem aż tak stary ! - oburzył się i skrzyżował ręce na piersi .
- No już się nie gniewaj kotku - powiedziałem i go mocno przytuliłem . Po tej miłej czynności , którą mógłbym wykonywać cały czas , wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się do samochodu . Wsiedliśmy i po tym jak wszystko sprawdziliśmy , czy wszystko wzięliśmy Lou odpalił samochód no i ruszyliśmy .Po drodze , było mi trochę nie dobrze ale Lou wstąpił do jakiegoś sklepu i kupił mi jakieś tabletki . On jest taki opiekuńczy . Przymknąłem powieki i zacząłem myśleć o świętach . Ten klimat , choinka , te wszystkie potrawy , spotkanie z rodziną Louis'ego , wigilia i ...24 grudnia czyli urodziny Louis'ego. Mam już dla niego prezent , tylko nie wiem czy będzie się mu podobał ale planowałem to już od miesiąca . Mam już wszystko ustalone z jego rodzicami. Tylko nie wiem czy to wszystko wypali. Po pierwsze mam 18 lat i jestem młodszy od Louis'ego a po drugie nie wiem ,czy Louie się zgodzi . Ale jeśli kocha to się zgodzi . Byłem z siebie cholernie dumny , że wymyśliłem coś takiego .Już od dawna chodziło mi to po głowie , ale nie wiedziałem , jak to zorganizować . A teraz jest idealnie . Jego urodziny i święta . Tylko mam nadzieję , że wszystko pójdzie dobrze i , że Lou się zgodzi .
Po dwóch godzinach jazdy , dojechaliśmy na miejsce . Wysiedliśmy z auta i od razu pobiegliśmy do domu , ponieważ była straszna śnieżyca a śnieg padał jak nie wiem . Weszliśmy do domu a już w progu Fizzy rzuciła się na szyję Louis'emu . Mnie tak miło powitały bliźniaczki . Nie chciały się ode mnie oderwać. Praktycznie byłem z nimi od urodzenia . Bardzo mnie lubiły, tylko nie wiem , czy one wiedzą o tym ,że mnie i Louis'ego łączy coś więcej niż przyjaźń. Po paru minutach zjawiła się Jay i nas bardzo miło powitała . Rozebraliśmy się i weszliśmy do salonu .W pewnym momencie ciśnienie mi skoczyło , ponieważ w salonie znajdowali się chyba wszyscy członkowie rodziny Louis'ego. Widziałem jego rodziców, dziadków z obu stron , ciocie i wujków , jeszcze chrzęsnął i chrzestnego no i nie mogło zabraknąć kuzynów i kuzynek. Naprawdę było ich dużo .A ja zacząłem coraz bardziej się stresować . Wszyscy bardzo miło powitali mnie i Louis'ego. Po kilku minutach usiedliśmy na fotelu ...znaczy Louie usiadł bo ja usiadłem na jego kolanach . Od razu wszyscy zaczęli się na nas dziwnie patrzeć , ale nie zadawali żadnych pytań . Po kilku minutach padło to pytanie , na które tak bardzo się bałem .
- Louis , kochanie , a kim jest ten uroczy chłopak ? I dlaczego go nam nie przedstawiłeś ?- spytała się babcia Louis'ego a ja się uśmiechnąłem i zachichotałem . Nie pamięta mnie ?
- Babciu nie pamiętasz Harolda ?! Przecież tak bardzo go kochałaś ! I chyba nadal kochasz , hmm ? - spytał się Lou a nagle w salonie dało się usłyszeć śmiech.
- O mój Boże Harry ?! - spytała z niedowierzaniem i zaczęła mi się przyglądać - Boże no przecież , jak ja mogłam Cię nie poznać. No i oczywiście , że Cię kocham ...Naprawdę jesteś nadal tak bardzo uroczy jak byłeś dawniej - powiedziała i posłała mi naprawdę bardzo słodki uśmiech , który odwzajemniłem .
- Miło to słyszeć i dziękuje - powiedziałem i się zarumieniłem . Lou ciągle się na mnie patrzył a te jego piękne tęczówki zżerały mnie od środka. Nie mogłem przestać się w nie wpatrywać .
- Louis , masz kogoś ? - spytała się nagle ciocia Louis'ego i tym samym wyrwała nas z wpatrywania się w siebie ...z "naszego światu " do którego mieliśmy dostęp tylko my dwoje .
- Tak ciociu , mam najwspanialszego chłopaka pod słońcem i kocham go nad życie.
- Oh to urocze . A jak on się nazywa ? - spytała się babcia Lou wpatrując się w niego . Chyba wszyscy wiedzieli o orientacji Lou i nie mieli nic przeciwko .
- Ahh...chyba wszyscy wymawiali to imię wiele razy i doskonale go znają ale dziś przedstawi go oficjalnie . Oto Harry , mój chłopak - powiedział dumnie Lou i splótł nasze palce . Czułem na sobie spojrzenia wszystkich . Po chwili ciszy rozległy się oklaski , a mi ulżyło . Bardzo się tego bałem , że nas nie zaakceptują, czy coś innego , a tu taka niespodzianka . Byłem bardzo szczęśliwy.
Po miłej kolacji siedziałem w salonie a Lou poszedł do samochodu po walizki , oczywiście zabronił mi wychodzić z domu , bo jak sam twierdzi nie przeboleje tego jeśli będę chory . On jest taki opiekuńczy. Siedziałem na kanapie i oglądałem jakąś bajkę. W końcu w domu były dzieci . Kocham dzieci . Są bardzo urocze i bardzo bym chciał je mieć. W sumie to jeszcze nie rozmawiałem o tym z Lou . I trochę boję się jego reakcji , no bo w końcu będziemy musieli je zaadoptować , albo poprosić Lottie albo Gemme o to aby je nam urodziła.Tommo bardzo lubi dzieci . Umie się nimi zajmować i wie co do czego. Byłby idealnym ojcem . Nie wątpię w to... Po paru minutach do salonu wszedł Louis z dwoma kubkami herbaty jak przypuszczałem. Usiadł obok mnie i podał mi jeden z nich. Objął mnie ramieniem a ja się w niego wtuliłem . Chciałbym , żeby tak było już zawsze. Niestety kuzynki Louis'ego i jego siostry nie dały się nam nacieszyć sobą , ponieważ zaczęło wręcz błagać o to , żeby się z nimi w coś pobawić . Z racji , że obydwoje kochamy dzieci nie mogliśmy im odmówić. Zaczęliśmy się bawić w chowanego . Na początku było to bardzo fajne a zwłaszcza dla mnie i dla Louis'ego. Potem bawiliśmy się w ściganego , potem były karty , i inne zabawy . Po dwóch godzinach byłem padnięty , z resztą Lou też. Przeprosiliśmy je i poszliśmy na górę , do pokoju Lou . Był on dość duży , i raczej nic się w nim nie zmieniło odkąd pamiętam . Na łóżku były poukładane misie , które były dość duże i słodkie.
- A te misie to od kogo ? - spytałem się , kiedy Lou zamknął drzwi i usiadł obok mnie na łóżku .
- Te misie dostawałem od moich rodziców , gdy coś się stało . Każdy z nich ma swoje imię i bardzo je kocham , no i nikomu nie pozwalam ich dotykać ani brać. Ale dla ciebie zrobię wyjątek .
- Haha , a ja myślałem , że ty nie lubisz misiów .
- Ja ?! Ja je kocham , no może nie tak jak kiedyś ale i tak bardzo je lubię i kocham Ci je kupować . - powiedział szczerząc się do mnie . Po krótkiej rozmowie o misiach , postanowiliśmy , że pójdziemy się wykąpać ...oczywiście osobno . Kochamy kąpać się razem ale nie jesteśmy u siebie a poza tym w domu są dzieci . Było by nie miło gdyby któreś z nich usłyszało nasze krzyki . A więc Lou poszedł się wykąpać pierwszy a ja zaraz po nim. Wszedłem do kabiny i odkręciłem wodę . Po jakiejś godzinie wyszedłem z łazienki i udałem się do ..hm...chyba mogę pokój Louis'ego nazwać "naszą sypialnią ". A więc wszedłem do "naszej sypialni" i się ubrałem w piżamę . Bardzo rzadko to robię ale jak jestem gdzieś poza domem to nie mogę spać nago ...takie przyzwyczajenie. Ja i Lou mamy podobne piżamy ...znaczy to jest coś w stylu naszych naszyjników. Ja mam różową a Lou niebieską no i na mojej jest połowa dużego jabłka a ja koszulce Lou druga połówka. One były naprawdę słodkie. Wtargałem się do łóżka , i ułożyłem do snu . Lecz nie mogłem usnąć bo nie było obok mnie Louis'ego. Po kilkunastu minutach przyszedł Tommo , który od razy wszedł do łóżka i mnie objął w pasie. Odwróciłem się do niego i spojrzałem w te przepiękne niebieskie oczy . Louis w odpowiedzi musnął delikatnie moje usta swoimi . Położyłem się na jego torsie i próbowałem usnąć lecz nie mogłem .
- Lou śpisz ? - szepnąłem , wpatrując się na Louis'ego.
- Nie , a coś się stało ? - spytał otwierając oczy .
- Nie mogę usnąć .
- Poczytać Ci bajkę ?
- Bardzo śmieszne wiesz !
- Oj Hazz tyko się nie obrażaj . Wiesz , że Cię kocham i nie patrze na różnice wieku .
- Tak wiem ,wiesz bardzo się cieszę,że wszyscy nas zaakceptowali .
- Mówiłem Ci .
- No wiem , że ty masz zawsze racje - powiedziałem i oboje się zaśmialiśmy .- Wiesz jak tak dziś siedziałem na kanapie i te dzieci się tak koło mnie bawiły to zrozumiałem , że dzięki tobie tu jestem i , że to ty dałeś mi lepsze życie i w gruncie rzeczy uratowałeś je.
- Oj Harry . Proszę Cię nie wracajmy do tego ok ? Ale do czego tu dzieci ?
- Ok , no jak to po co ?! Chyba chcesz mieć dzieci ?
- No pewnie , że chcę ! I to nie byle z kim ,bo z tobą .
- Naprawdę ? - spytałem się trochę nie dowierzając. Lou naprawdę chce mieć ze mną dzieci ?
- Oczywiście ,że tak . I nie obchodzi mnie to , że jesteśmy chłopakami . Kocham Cię i chcę założyć z tobą rodzinę - powiedział a w moim sercu jakby rozlało się ciepło. Byłem taki szczęśliwy , że mam go przy sobie , że nigdy mnie nie zostawi i , że chcę być ze mną już na zawsze . Jak byłem młodszy to nigdy nie przypuszczałem , że znajdę tak wyjątkową osobę jaką jest Louis . Znaczy nie musiałem jej szukać , bo on cały czas przy mnie był . Ale byłem głupi , że wcześniej mu nie powiedziałem o tym , że go kocham . Położyłem się na jego torsie i wsłuchiwałem się w jego bicie serca , co mnie bardzo uspokajało .
- Kocham Cię - wyszeptałem w jego bluzkę te dwa magiczne słowa , które mogę mu powtarzać cały czas .Tak bardzo go kocham ,że nie wyobrażam sobie życia bez niego .Jesteśmy jak Yin i Yang .Wszystko ma swoje przeciwieństwo, jednak nigdy całkowite, a jedynie względne.Żadna rzecz nie jest nigdy w pełni Yin ani całkowicie Yang. Każde z nas zawiera w sobie pierwiastek swojego przeciwieństwa. Dla przykładu: zima zmienia się w lato, a "co się wzniosło - opaść musi". Jedno nie może istnieć bez drugiego, tak jak dzień nie może istnieć bez nocy, światło bez ciemności, czy śmierć bez życia. Tak samo ja i Louis nie możemy żyć bez siebie .
Hej ! No i mamy rozdział 11 ...w sumie to za wiele się
w nim nie dzieję, ale obiecuję , że w kolejnym rozdziale
będzie się o wiele więcej działo , w końcu Hazz ma niespodziankę
dla Louis'ego :D Moim zdaniem będzie ona bardzo miła
i sama bym chciała taką dostać :D Za niedługo będzie
koniec tej historii.Może jeszcze z dwa rozdziały i będę się
żegnać z tym opowiadaniem ... ale założyłam nowego
obloga na którego serdecznie zapraszam Kiss me baby.
i sama bym chciała taką dostać :D Za niedługo będzie
koniec tej historii.Może jeszcze z dwa rozdziały i będę się
żegnać z tym opowiadaniem ... ale założyłam nowego
obloga na którego serdecznie zapraszam Kiss me baby.
No to do następnego rozdziału !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz