Harry
Dzisiaj jest ten dzień , na który tak długo czekałem . Dziś wypisują mnie ze szpitala . Boże ...te 3 tygodnie ..gdyby nie Louis , to nie wiem , czy bym to przeżył . Te wszystkie badania , zastrzyki no i to ohydne jedzenie ! Naprawdę , to było straszne . Ale najważniejsze jest to , że dzisiaj , już jadę do domu i , że po prostu będę mógł normalnie porozmawiać z moim ukochanym Louisem . Z moich rozmyśleń na temat szpitala wyrwał mnie głośny trzask drzwiami . Obróciłem głowę w stronę drzwi i zobaczyłem Louis'ego. Miał na sobie bordowe rurki , białą koszulkę i czarny płaszcz - w tym zestawie wyglądał cholernie gorąco .
- Hej słonko , gotowy ? - zapytał , siadając na łóżku i witając się ze mną słodkim całusem .
- Hej , tak - powiedziałem i ułożyłem głowę na ramieniu Louis'ego.
- Harry coś się stało ? - spytał nagle Louis .
- Nie dlaczego ?- spytałem zdziwiony , ponieważ pytanie mojego chłopaka wydało mi się bardzo dziwne .
- No bo jakoś tak dziwnie wyglądasz . Jakbyś był smutny - powiedział Lou , patrząc się na mnie tymi swoimi pięknymi oczami . Wyglądał tak słodko .
- Louis jestem najszczęśliwszym chłopakiem na świecie , dzięki tobie - powiedziałem i musnąłem jego usta .
- Jakiś ty kochany Harreh
- No wiem - powiedziałem i ułożyłem głowę na jego kolanach , a Louis zaczął bawić się moimi loczkami .
- Która godzina ?
- Po 14 ,a co ?
- Nic , po prostu . - chciałem wiedzieć która jest godzina , ponieważ o 15 wypisują mnie , a to już cholernie długo trwa i chcę mieć to już za sobą .
Nagle w sali pojawił się lekarz , kazał mi podpisać jakieś dokumenty . Louis przywiózł mi moje rzeczy , więc postanowiłem , że się przebiorę . Ubrałem brązowe rurki a do tego kremowy sweterek , co prawda był Louis'ego , ale ja kocham jego sweterki ! Są takie fajne no i tak pięknie nim pachną . Lou pomógł mi się "spakować" i już po chwili byliśmy gotowi . Uporządkowaliśmy salę , i z niej wyszliśmy . Przy recepcji czekała na nas Mary . Od razu mnie uściskała a następnie Louis'ego.
- Mam nadzieję , że jeszcze się zobaczymy , ale nie w takich okolicznościach !
- Oczywiście , że tak ! Będziemy Cię odwiedzać ! - powiedział dumnie Louis i posłał jej słodki uśmiech .
- Na pewno się jeszcze zobaczymy . No i bardzo Ci dziękujemy - powiedział Louis .
- Za co ? - spytała zdziwiona kobieta .
- Za wszystko - powiedziałem patrząc się w oczy Louisa - za to , że mogę tutaj stać i przytulać Louis'ego , a to jest najważniejsze . Louis jest najważniejszy - powiedziałem i musnąłem usta mojego chłopaka .
- Oh Harry ...po prostu nie wiem co powiedzieć . Mam nadzieję , że wszystko się już poukłada i , że będziecie szczęśliwi .
- Na pewno .
- Aaa no i ma się rozumieć , że dostanę zaproszenie na wasz ślub ? Hym ? - spytała Mary a ja tylko popatrzyłem się na Louis'ego , który aktualnie wpatrywał się w moje oczy . Od razu się uśmiechnąłem .
- Ma się rozumieć ! - powiedziałem przytulając kobietę , po czym udaliśmy się do pokoju mojego lekarza prowadzącego . Podziękowaliśmy mu i skierowaliśmy się do windy . Wsiedliśmy do niej a gdy z niej wychodziliśmy zacząłem szukać na ślepo rękę Louis'ego, a gdy ją znalazłem splotłem nasze palce . Byłem taki szczęśliwy .
Louis
Miałem go. Znowu był przy mnie, mogłem go poczuć, dotknąć, zobaczyć, usłyszeć. Mogłem po prostu z nim żyć. I już nigdy nie pozwolę, aby ktoś nas rozdzielił. Zbyt wiele wycierpiałem, żeby ponownie go stracić. Teraz nam się udało, ale nie dopuszczę, by taka dramatyczna sytuacja się powtórzyła. Szliśmy razem trzymając się za rękę , w stronę parkingu . Gdy wszyliśmy z budynku Harry nagle się zatrzymał i spoglądnął w stronę szpitala .
- Harry , kochanie , wszystko dobrze ? - zapytałem zatroskanym głosem , a gdy obróciłem loczka przodem do mnie zobaczyłem , że ma łzy w oczach - Harry - wyszeptałem ścierając pojedynczą łzę , która spływała po jego policzku .
- Tak się bałem, tak cholernie się bałem, że straciłem Cię już na zawsze. Kocham Cię, słyszysz? Kocham i już nigdy się nie poddam, obiecuję Ci to - szepnął i wtulił twarz w zagłębienie mojej szyi.
- Cii, skarbie, już dobrze, teraz już wszystko będzie dobrze - szepnąłem i go mocno przytuliłem . Gdy Hazz się uspokoił , ruszyliśmy w stronę parkingu. Zaczęliśmy po nim krążyć...no oczywiście jak zawsze , nie pamiętaj gdzie zaparkowałem samochód .
- No i co teraz ? - zapytał Harry siadając na swojej walizce , a ja zacząłem rozglądać się w te i we wte.
-Louu ty to masz problem ! - powiedział Hazz .
- No mam ...ale wiesz mogę się założyć o worek marchewek , że zaparkowałem po lewej stronie .
- Na pewno chcesz się ze mną zakładać ?
- No pewnie ! - powiedziałem dumnie i podałem Harremu rękę .
- A co, jeśli nie masz racji? Ja Ci mówię , że stoi po prawej stronie .
- Jeśli nie będę miał racji i ty wygrasz to....no nie wiem Hazz czy jesteś gotowy ? - powiedziałem i uśmiechnąłem się zadziornie.
- Louis ty serio ? - zapytał lekko zdziwiony .
- No pewnie ! Tylko nie wiem czy jesteś na to gotowy . No wiesz dopiero co wyszedłeś ze szpitala .
- Nawet nie wiesz jak ! A szpitalem to się nie przejmuj , jestem bardzo wypoczęty i gotowy na wszystko ! - powiedział i uśmiechnął się słodko .
- Jeśli wygrasz to zafunduje Ci w domu taki seks , że przez kolejne 3 dni nie będziesz mógł chodzić - powiedziałem a policzki Harry'ego przybrały lekko czerwoną barwę .
- Umowa stoi ! - rzekł dumnie wypinając pierś na co pokręciłem głową z dezaprobatą.
- Jesteś strasznie niewyżyty seksualnie, wiesz ? Wystarczy założyć się o seks, a ty rzucasz wszystko, byle wygrać.
- Wcale nie jestem niewyżyty! To tylko... No, wiesz, hormony, wiek
dojrzewania i te sprawy - zaśmiał się nerwowo, a ja spojrzałem na niego z byka.
-Hormony ? Wiek dojrzewania ? Hazz, masz mnie za kretyna? Będziesz miał
czterdziestkę na karku i Ci nie przejdzie, wspomnisz moje słowa! -
powiedziałem, wywracając teatralnie oczyma.
- Myślisz, że tyle ze mną wytrzymasz? - podarował mi kuksańca w bok.
- A masz zamiar wcześniej wpędzić mnie do grobu? - jego śmiech rozniósł
się po parkingu, a ja poczułem ciepło rozlewające się w moim sercu. -
Wybacz, kochanie, nie dam Ci się mnie tak szybko pozbyć! - powiedziałem i podałem rękę Harremu . On ją chwycił i już po chwili zaczęliśmy szukać mojego auta . Harry poszedł w prawo a ja w lewo .
- Hazz znalazłeś ? - krzyknąłem , mając nadzieję, że jakoś uda się nam odnaleźć moje auto . - Harry - krzyknąłem jeszcze raz , ponieważ nie otrzymałem odpowiedzi .
- Nie - powiedział loczek stając koło mnie .
- Niech to weźmie szlak ! - powiedziałem a Harry słodko się zaśmiał . O nie nie ...nie poddam się tak łatwo ! Poszedłem w kolejną alejkę no i co ... znalazłem moje kochane auto .
- Nie - powiedział loczek stając koło mnie .
- Niech to weźmie szlak ! - powiedziałem a Harry słodko się zaśmiał . O nie nie ...nie poddam się tak łatwo ! Poszedłem w kolejną alejkę no i co ... znalazłem moje kochane auto .
- Hazz będziesz musiał kupić mi worek marchwi ! - powiedziałem dumnie szczerząc się do niezadowolonego Harry'ego .
- No i z czego się tak cieszysz ?
- No jak to z czego ...będziesz musiał kupić mi marchewki ! - powiedziałem klaszcząc w dłonie a Harry przewrócił oczami . - Oj Hazz ...no już nie dąsaj się , wiesz , że Cię kocham .
- Wiem - powiedział i dał mi całusa w policzek .
Otworzyłem samochód i jak to na dżentelmena przystało otworzyłem drzwi loczkowi a po chwili sam znalazłem się w środku. Odpaliłem samochód i pojechaliśmy do naszego domku . Po drodze Hazz podśpiewywał każdą piosenkę , która leciała w radiu . Zatrzymaliśmy się przed TESCO aby zrobić małe zakupy no i żeby Harry kupił mi marchewki ! Zamknąłem drzwi i chwyciłem Harry'ego za rękę . Szedłem dumnie z podniesioną głową pokazując innym , że trzymam za rękę najukochańszą osobę w moim życiu i , że nie zamierzam tego urywać . Weszliśmy w głąb sklepu i skierowaliśmy się w stronę stoiska z warzywami . Ja poszedłem wziąć kilka bananów i winogrona. Natomiast Hazz tak jak mi obiecał wziął worek marchewek . Podszedłem do niego i delikatnie musnąłem jego usta .
- Jesteś kochany - szepnąłem trącając nosem o jego ucho
- Ty bardziej - powiedział loczek i posłał mi słodki uśmiech . Był taki słodki jak Harry . On cały jest słodki jak babeczka ...mmmm aż się rozmarzyłem . Wsadziliśmy jeszcze do wózka kilka opakowań chipsów , pepsi , no i oczywiście żelki Haribo - tak tak , bardzo źle się odżywiamy , ale od nowego roku zaczniemy dobrze się odżywiać . Podeszliśmy do kasy , a miła pani zaczęła kasować nam nasze jedzenie . Harry pakował wszystko do wózka a ja zapłaciłem . Wyszliśmy ze sklepu i zapakowaliśmy wszystko do samochodu . Wsiedliśmy i ruszyliśmy w stronę domu. Po 30 minutach dojechaliśmy do domu. Miałem pewną niespodziankę dla Harry'ego . Gdy loczek wyszedł z auta i chciał wypakowywać zakupy , podbiegłem do niego i chwyciłem z nadgarstek , uniemożliwiając mu wzięcie zakupów.
- No i z czego się tak cieszysz ?
- No jak to z czego ...będziesz musiał kupić mi marchewki ! - powiedziałem klaszcząc w dłonie a Harry przewrócił oczami . - Oj Hazz ...no już nie dąsaj się , wiesz , że Cię kocham .
- Wiem - powiedział i dał mi całusa w policzek .
Otworzyłem samochód i jak to na dżentelmena przystało otworzyłem drzwi loczkowi a po chwili sam znalazłem się w środku. Odpaliłem samochód i pojechaliśmy do naszego domku . Po drodze Hazz podśpiewywał każdą piosenkę , która leciała w radiu . Zatrzymaliśmy się przed TESCO aby zrobić małe zakupy no i żeby Harry kupił mi marchewki ! Zamknąłem drzwi i chwyciłem Harry'ego za rękę . Szedłem dumnie z podniesioną głową pokazując innym , że trzymam za rękę najukochańszą osobę w moim życiu i , że nie zamierzam tego urywać . Weszliśmy w głąb sklepu i skierowaliśmy się w stronę stoiska z warzywami . Ja poszedłem wziąć kilka bananów i winogrona. Natomiast Hazz tak jak mi obiecał wziął worek marchewek . Podszedłem do niego i delikatnie musnąłem jego usta .
- Jesteś kochany - szepnąłem trącając nosem o jego ucho
- Ty bardziej - powiedział loczek i posłał mi słodki uśmiech . Był taki słodki jak Harry . On cały jest słodki jak babeczka ...mmmm aż się rozmarzyłem . Wsadziliśmy jeszcze do wózka kilka opakowań chipsów , pepsi , no i oczywiście żelki Haribo - tak tak , bardzo źle się odżywiamy , ale od nowego roku zaczniemy dobrze się odżywiać . Podeszliśmy do kasy , a miła pani zaczęła kasować nam nasze jedzenie . Harry pakował wszystko do wózka a ja zapłaciłem . Wyszliśmy ze sklepu i zapakowaliśmy wszystko do samochodu . Wsiedliśmy i ruszyliśmy w stronę domu. Po 30 minutach dojechaliśmy do domu. Miałem pewną niespodziankę dla Harry'ego . Gdy loczek wyszedł z auta i chciał wypakowywać zakupy , podbiegłem do niego i chwyciłem z nadgarstek , uniemożliwiając mu wzięcie zakupów.
- Louis co ty ? - spytał zdziwiony moim zachowaniem .
- Mam taką małą niespodziankę - wyszeptałem mu do ucha i już po chwili na jego oczach znalazła się czarna przepaska . Z racji , że była już 19 a na dworze było ciemno (w końcu mamy grudzień ) Hazz nie zauważył schodów i podknął się o stopień. Krzyknąłem , ale było już za późno . Na szczęście moje słonko się na mnie nie obraziło . Otworzyłem drzwi i wszedłem powoli do środka . Kazałem mu się nie ruszać i nie zdejmować opaski , ponieważ chciałem aby wszystko było dopięte na ostatni guzik . Obrzuciłem wzrokiem schody i stwierdziłem , że jest cudownie . Podszedłem do loczka i powoli zdjąłem mu przepaskę. Gdy Harry otworzył oczy , było widać , że jest w szoku .
- Louis - wyszeptał Hazz a ja zatkałem mu usta palcami .
- Cii kochanie , chciałem , żeby nasz powrót był wyjątkowy . - szepnąłem , a na dźwięk mojego imienia Hazz zadrżał. Wokół nas były pozapalane świeczki zapachowe . Było ich naprawdę dużo . Na chodach były porozsypywane płatki róż , a w naszej sypialni było jeszcze piękniej.
- Jak... Jak ty to wszystko zrobiłeś ? - spojrzał na mnie z niedowierzaniem, a ja ucałowałem go w policzek.
- Ktoś mi trochę pomógł - szepnąłem mu do ucha.
- Kto?
- Nie mogę ci powiedzieć - wymruczałem, i zacząłem obsypywać mokrymi pocałunkami jego szyję i kark , a palcami natomiast zacząłem rozpinać jego płaszcz .gdy pozbyłem się płaszczu Harry'ego i mojego przyparłem go do ściany i gwałtownie wpiłem się w jego usta. Harry zaczął dobierać się do paska od moich spodni . Po chwili materiał zdobił podłogę w korytarzu . Nie chciałem być mu dłużny i już po chwili zrobiłem to samo z jego spodniami . Położyłem jego ręce wokół mojej szyi a sam chwyciłem dłońmi jego pośladki i ruszyłem w kierunków schodów . Gdy byliśmy już na górze przy naszej sypialni bardzo subtelnie , kopniakiem otworzyłem drzwi i wszedłem do środka . Położyłem delikatnie Harry'ego na łóżko i usiadłem na nim okrakiem . Złapałem jego nadgarstki i ściskając lekko , skrzyżowałem je nad głową loczka. Przyssałem się wargami do szyi chłopaka , jednocześnie zaciskając dłonie na jego biodrach. Oderwałem się od gładkiej skóry mojego ukochanego i spojrzałem mu w oczy. Zieleń jego tęczówek płonęła pożądaniem. Miałem wrażenie, że zaraz porażą mnie i padnę nieżywy. Poczułem, jak dłonie Harry'ego suną w górę moich pleców, by zacisnąć się na mych ramionach. Posłał mi zadziorny uśmiech, a ja zagryzłem dolną wargę. Złapałem za rąbek jego koszulki i wręcz zdarłem ją z niego. Jestem pewien, że jęknąłem, widząc jego umięśnioną klatkę piersiową. Był tak piękny, jakby wyrzeźbiony z marmuru. Mimowolnie przejechałem opuszkami palców po jego napiętej skórze, a spomiędzy warg chłopaka wydobyło się ciche westchnienie. Nachyliłem się delikatnie, by złożyć na jego ustach słodki pocałunek.Gdy już chciał mnie do siebie przycisnąć, podniosłem się i zdjąłem przez głowę swoją koszulkę. Następnie zszedłem z niego i zacząłem obsypywać pocałunkami jego tors. Czułem, jak zaciska pięści w moich włosach, kiedy mój język dotarł do podbrzusza. Przejechałem językiem po, wyraźnie odznaczającym się na czarnym materiale bokserek, wybrzuszeniu, a Harry wypchnął swoje biodra do góry. Podniosłem głowę i napotkałem jego mordercze spojrzenie. Wiedziałem, że jak czegoś zaraz nie zrobię, to jest gotów poszatkować moje ciało tępym cyrklem i zakopać za domem. Uśmiechnąłem się na wyobrażenie takiego brutalnego, poplamionego moją krwią chłopca, który przecież w tych lokach wyglądał tak niewinnie. Tomlinson, kurwa, o czym ty myślisz?! - usłyszałem głos w głowie i od razu zmieniłem punkt zainteresowania. Ucałowałem jeszcze raz jego podbrzusze, po czym zębami zahaczyłem o cienką gumkę bokserek, delikatnie ciągnąc do siebie. Chwilę później jego bielizna leżała gdzieś na podłodze, a Harry leżał przede mną takim, jakim Bóg go stworzył. Nie mogłem oderwać od niego wzroku .Usłyszałem sapnięcie, gdy zniżyłem się i przejechałem językiem po jego członku, począwszy od jąder, aż po samą główkę. Zerknąłem jeszcze raz w górę. Zacisnął powieki i odchylił głowę do tyłu, zaciskając dłonie na ramie łóżka, znajdującej się tuż za nim. Uśmiechnąłem się chytrze i ściskając jego penisa dłonią, zassałem go delikatnie ustami. Wiedziałem, że męczę go takimi zagrywkami i gdy po raz kolejny jęknął, wypychając biodra ku górze, przestałem się z nim patyczkować. Wsunąłem go głęboko, aż uderzył o tylną ściankę mego gardła, po czym wysunąłem. Powtarzałem czynność coraz szybciej i gwałtowniej, przez co jęki Harry'ego się nasiliły.Poczułem, jak jego ciało zaczyna się spinać, dlatego nagle przerwałem czynność. Zanim zdążył zaprotestować, zmiażdżyłem jego wargi namiętnym pocałunkiem.
- Harry, spójrz na mnie - szepnąłem, a on otworzył oczy. Cały drżał od niezaspokojonych potrzeb, do lekko spoconego czoła przykleiło mu się kilka włosów. Wyglądał, jak czysta definicja seksu.- To, co zamierzam z Tobą zrobić jest cholernie złe, niewłaściwe i nieprzyzwoite, ale nie zamierzam się wycofać. Powiedz jedno słowo, masz wybór, czy chcesz zostać, czy odejść. W każdej chwili mogę przerwać. Wyszedłeś dopiero ze szpitala i możesz ..- nie dokończyłem bo Hazz zatkał mi usta palcami.
-Louis... - wymruczał, przesuwając kciukiem po mojej dolnej wardze. Następnie złapał mnie za ramiona i przysunął do siebie, że prawie stykaliśmy się nosami. - Pieprz mnie. Pieprz mnie tak, jakby jutra miało nie być. Pieprz mnie do nieprzytomności. Pieprz mnie tak, żebym płakał i jęczał z rozkoszy - wydyszał prosto w moje usta . Pochyliłem się nad Harry'm i namiętnie pocałowałem jego słodkie, malinowe usta. Od razu odwzajemnił pieszczotę, przesuwając paznokciami po moich plecach. Było mi tak dobrze, wszystkie moje marzenia właśnie się spełniały. I nie myślałem nad tym, co będzie jutro, za tydzień, rok. Liczył się tylko On i tylko ta chwila. Nie mogłem oderwać wzroku od jego zarumienionej twarzy. Sięgnąłem do szafki, ale zatrzymał mnie. Posłałem mu zdziwione spojrzenie, a ten jedynie nabrał jeszcze większych rumieńców
.-Chcę cię poczuć, ale bez tego lateksowego dziadostwa - szepnął, a oczy zaszły mi mgłą. Zamarłem. Nie sądziłem, że kiedykolwiek powie coś takiego - Louu proszę .
Nie mogłem dłużej się ociągać. Kontynuowałem pocałunki czując, że mój przyjaciel jest już bardzo nabrzmiał y. Podobnie było z jego erekcją. Musiałem się nim zająć, dlatego moje dłonie zsunęły się na jego pośladki, masując wejście. Pocałowałem Harry'ego w usta i wsunąłem jeden palec. Głośno jęknął, a ja ignorując to, dołączyłem też drugi , a jego ciało spięło się niebezpiecznie.
- Spokojnie, kochanie, rozluźnij się - zamruczałem. - Przy mnie nic ci nie grozi - po tych słowach jego mięśnie "wzięły oddech" i było lepiej. Drugą, wolną dłonią objąłem jego członka, delikatnie go stymulując. Kiedy chłopak był już o wiele mniej zdenerwowany, przerwałem czynność i ustawiłem swojego penisa przed jego wejściem. Mój oddech był płytki i nierówny, a kropelka potu spływała swobodnie wzdłuż mojej skroni. Zabrałem ręce z jego ciała i złapałem za dłonie, splątując nasze palce. Spojrzał na mnie, a jego wzrok był taki ciepły. Bał się, widziałem to. Lecz jeśli kocha to pocierpi.
- Kocham Cię Harreh - powiedziałem , jednocześnie powoli w niego wchodząc. Chłopak krzyknął, wyginając się w łuk, a po policzku spłynęła samotna łza. Usunąłem ją krótkim pocałunkiem, po czym na dłużej przylgnąłem do jego ust. Gdy poczułem, że ciało Loczka powoli się rozluźnia, poruszyłem się w nim. Każdy kolejny ruch był szybszy, gwałtowniejszy i mocniejszy.
-Lou... Szybciej, kochanie..-wymruczał prosto do moich ust, przygryzając moją wargę. Natychmiast spełniłem jego prośbę, wbijając się w niego do samego końca, mocniej i gwałtowniej, jednocześnie biorąc w dłoń jego penisa. - Oh, tak, Boże, Louis, tak! - krzyknął Hazz wyginając się w łuk .
Byłem w niebie, które wypełniały nasze gorące oddechy i jęki rozkoszy. Gdybym jutro miał umrzeć, nie sprzeciwiałbym się. Wszystko, czego pragnąłem, miałem dziś przy sobie. I tylko tym żyłem. W moim ciele zawrzało. Zacisnąłem ręce na jego biodrach, wciskając się w niego mocniej i głębiej. Był taki ciepły i wilgotny, nie mogłem powstrzymać jęków rozkoszy. Przyspieszyłem ruchy, ciągle nabierając na sile. Loczek wbijał palce w me ramiona, oczy miał przymknięte, usta nabrzmiałe od pocałunków, a spomiędzy usta wydobywały się westchnienia. Zwolniłem tempo, ale robiłem to o wiele mocniej. Chciałem, by czuł mnie jak najlepiej. Pragnąłem doprowadzić go do stanu, po którym nazajutrz nie będzie mógł wstać z łóżka
o własnych siłach. Sam byłem świadomy, że jestem coraz bliżej krawędzi. Nie mogłem się powstrzymać od wycia z przyjemności. Był taki mokry i ciasny, niesamowite przeżycie.
-Boże Louis, ja... Ja zaraz... - wydyszał, a ja zacisnąłem usta w wąską linię, czując nadchodzący szczyt. Przyspieszyłem ruchy na jego członku, jednocześnie czując, że mój sam zaraz eksploduje. - Cholera, BOŻE, LOUIS!
Oboje doszliśmy w tym samym momencie, z przeraźliwie głośnymi krzykami, które wydobyły się z naszych ust. Jestem pewien, że obudziliśmy całą ulicę, ale w tym momencie nie przejmowałem się tym. Powoli i delikatnie wyszedłem z niego i położyłem się obok. Spojrzałem w sufit, próbując uspokoić oddech. Nagle coś załaskotało mnie w klatkę piersiową. Spuściłem wzrok i zauważyłem, że Harry położył się na moim torsie, otulając mnie ramionami. Uśmiechnąłem się, po czym schyliłem głowę i ucałowałem go we włosy.
- Kocham Cię Louie - wyszeptał Hazz i musnął moje usta . Nakryłem nas cienkim prześcieradłem i objąłem go rękoma w pasie.
- Ja ciebie też - szepnąłem i mocniej przytuliłem Harry'ego , a on się we mnie wtulił . Już chwilę później loczek słodko pochrapywał . Byłem zdecydowanie najszczęśliwszym facetem na świecie , z Harrym ...moim Harrym .
- Louis - wyszeptał Hazz a ja zatkałem mu usta palcami .
- Cii kochanie , chciałem , żeby nasz powrót był wyjątkowy . - szepnąłem , a na dźwięk mojego imienia Hazz zadrżał. Wokół nas były pozapalane świeczki zapachowe . Było ich naprawdę dużo . Na chodach były porozsypywane płatki róż , a w naszej sypialni było jeszcze piękniej.
- Jak... Jak ty to wszystko zrobiłeś ? - spojrzał na mnie z niedowierzaniem, a ja ucałowałem go w policzek.
- Ktoś mi trochę pomógł - szepnąłem mu do ucha.
- Kto?
- Nie mogę ci powiedzieć - wymruczałem, i zacząłem obsypywać mokrymi pocałunkami jego szyję i kark , a palcami natomiast zacząłem rozpinać jego płaszcz .gdy pozbyłem się płaszczu Harry'ego i mojego przyparłem go do ściany i gwałtownie wpiłem się w jego usta. Harry zaczął dobierać się do paska od moich spodni . Po chwili materiał zdobił podłogę w korytarzu . Nie chciałem być mu dłużny i już po chwili zrobiłem to samo z jego spodniami . Położyłem jego ręce wokół mojej szyi a sam chwyciłem dłońmi jego pośladki i ruszyłem w kierunków schodów . Gdy byliśmy już na górze przy naszej sypialni bardzo subtelnie , kopniakiem otworzyłem drzwi i wszedłem do środka . Położyłem delikatnie Harry'ego na łóżko i usiadłem na nim okrakiem . Złapałem jego nadgarstki i ściskając lekko , skrzyżowałem je nad głową loczka. Przyssałem się wargami do szyi chłopaka , jednocześnie zaciskając dłonie na jego biodrach. Oderwałem się od gładkiej skóry mojego ukochanego i spojrzałem mu w oczy. Zieleń jego tęczówek płonęła pożądaniem. Miałem wrażenie, że zaraz porażą mnie i padnę nieżywy. Poczułem, jak dłonie Harry'ego suną w górę moich pleców, by zacisnąć się na mych ramionach. Posłał mi zadziorny uśmiech, a ja zagryzłem dolną wargę. Złapałem za rąbek jego koszulki i wręcz zdarłem ją z niego. Jestem pewien, że jęknąłem, widząc jego umięśnioną klatkę piersiową. Był tak piękny, jakby wyrzeźbiony z marmuru. Mimowolnie przejechałem opuszkami palców po jego napiętej skórze, a spomiędzy warg chłopaka wydobyło się ciche westchnienie. Nachyliłem się delikatnie, by złożyć na jego ustach słodki pocałunek.Gdy już chciał mnie do siebie przycisnąć, podniosłem się i zdjąłem przez głowę swoją koszulkę. Następnie zszedłem z niego i zacząłem obsypywać pocałunkami jego tors. Czułem, jak zaciska pięści w moich włosach, kiedy mój język dotarł do podbrzusza. Przejechałem językiem po, wyraźnie odznaczającym się na czarnym materiale bokserek, wybrzuszeniu, a Harry wypchnął swoje biodra do góry. Podniosłem głowę i napotkałem jego mordercze spojrzenie. Wiedziałem, że jak czegoś zaraz nie zrobię, to jest gotów poszatkować moje ciało tępym cyrklem i zakopać za domem. Uśmiechnąłem się na wyobrażenie takiego brutalnego, poplamionego moją krwią chłopca, który przecież w tych lokach wyglądał tak niewinnie. Tomlinson, kurwa, o czym ty myślisz?! - usłyszałem głos w głowie i od razu zmieniłem punkt zainteresowania. Ucałowałem jeszcze raz jego podbrzusze, po czym zębami zahaczyłem o cienką gumkę bokserek, delikatnie ciągnąc do siebie. Chwilę później jego bielizna leżała gdzieś na podłodze, a Harry leżał przede mną takim, jakim Bóg go stworzył. Nie mogłem oderwać od niego wzroku .Usłyszałem sapnięcie, gdy zniżyłem się i przejechałem językiem po jego członku, począwszy od jąder, aż po samą główkę. Zerknąłem jeszcze raz w górę. Zacisnął powieki i odchylił głowę do tyłu, zaciskając dłonie na ramie łóżka, znajdującej się tuż za nim. Uśmiechnąłem się chytrze i ściskając jego penisa dłonią, zassałem go delikatnie ustami. Wiedziałem, że męczę go takimi zagrywkami i gdy po raz kolejny jęknął, wypychając biodra ku górze, przestałem się z nim patyczkować. Wsunąłem go głęboko, aż uderzył o tylną ściankę mego gardła, po czym wysunąłem. Powtarzałem czynność coraz szybciej i gwałtowniej, przez co jęki Harry'ego się nasiliły.Poczułem, jak jego ciało zaczyna się spinać, dlatego nagle przerwałem czynność. Zanim zdążył zaprotestować, zmiażdżyłem jego wargi namiętnym pocałunkiem.
- Harry, spójrz na mnie - szepnąłem, a on otworzył oczy. Cały drżał od niezaspokojonych potrzeb, do lekko spoconego czoła przykleiło mu się kilka włosów. Wyglądał, jak czysta definicja seksu.- To, co zamierzam z Tobą zrobić jest cholernie złe, niewłaściwe i nieprzyzwoite, ale nie zamierzam się wycofać. Powiedz jedno słowo, masz wybór, czy chcesz zostać, czy odejść. W każdej chwili mogę przerwać. Wyszedłeś dopiero ze szpitala i możesz ..- nie dokończyłem bo Hazz zatkał mi usta palcami.
-Louis... - wymruczał, przesuwając kciukiem po mojej dolnej wardze. Następnie złapał mnie za ramiona i przysunął do siebie, że prawie stykaliśmy się nosami. - Pieprz mnie. Pieprz mnie tak, jakby jutra miało nie być. Pieprz mnie do nieprzytomności. Pieprz mnie tak, żebym płakał i jęczał z rozkoszy - wydyszał prosto w moje usta . Pochyliłem się nad Harry'm i namiętnie pocałowałem jego słodkie, malinowe usta. Od razu odwzajemnił pieszczotę, przesuwając paznokciami po moich plecach. Było mi tak dobrze, wszystkie moje marzenia właśnie się spełniały. I nie myślałem nad tym, co będzie jutro, za tydzień, rok. Liczył się tylko On i tylko ta chwila. Nie mogłem oderwać wzroku od jego zarumienionej twarzy. Sięgnąłem do szafki, ale zatrzymał mnie. Posłałem mu zdziwione spojrzenie, a ten jedynie nabrał jeszcze większych rumieńców
.-Chcę cię poczuć, ale bez tego lateksowego dziadostwa - szepnął, a oczy zaszły mi mgłą. Zamarłem. Nie sądziłem, że kiedykolwiek powie coś takiego - Louu proszę .
Nie mogłem dłużej się ociągać. Kontynuowałem pocałunki czując, że mój przyjaciel jest już bardzo nabrzmiał y. Podobnie było z jego erekcją. Musiałem się nim zająć, dlatego moje dłonie zsunęły się na jego pośladki, masując wejście. Pocałowałem Harry'ego w usta i wsunąłem jeden palec. Głośno jęknął, a ja ignorując to, dołączyłem też drugi , a jego ciało spięło się niebezpiecznie.
- Spokojnie, kochanie, rozluźnij się - zamruczałem. - Przy mnie nic ci nie grozi - po tych słowach jego mięśnie "wzięły oddech" i było lepiej. Drugą, wolną dłonią objąłem jego członka, delikatnie go stymulując. Kiedy chłopak był już o wiele mniej zdenerwowany, przerwałem czynność i ustawiłem swojego penisa przed jego wejściem. Mój oddech był płytki i nierówny, a kropelka potu spływała swobodnie wzdłuż mojej skroni. Zabrałem ręce z jego ciała i złapałem za dłonie, splątując nasze palce. Spojrzał na mnie, a jego wzrok był taki ciepły. Bał się, widziałem to. Lecz jeśli kocha to pocierpi.
- Kocham Cię Harreh - powiedziałem , jednocześnie powoli w niego wchodząc. Chłopak krzyknął, wyginając się w łuk, a po policzku spłynęła samotna łza. Usunąłem ją krótkim pocałunkiem, po czym na dłużej przylgnąłem do jego ust. Gdy poczułem, że ciało Loczka powoli się rozluźnia, poruszyłem się w nim. Każdy kolejny ruch był szybszy, gwałtowniejszy i mocniejszy.
-Lou... Szybciej, kochanie..-wymruczał prosto do moich ust, przygryzając moją wargę. Natychmiast spełniłem jego prośbę, wbijając się w niego do samego końca, mocniej i gwałtowniej, jednocześnie biorąc w dłoń jego penisa. - Oh, tak, Boże, Louis, tak! - krzyknął Hazz wyginając się w łuk .
Byłem w niebie, które wypełniały nasze gorące oddechy i jęki rozkoszy. Gdybym jutro miał umrzeć, nie sprzeciwiałbym się. Wszystko, czego pragnąłem, miałem dziś przy sobie. I tylko tym żyłem. W moim ciele zawrzało. Zacisnąłem ręce na jego biodrach, wciskając się w niego mocniej i głębiej. Był taki ciepły i wilgotny, nie mogłem powstrzymać jęków rozkoszy. Przyspieszyłem ruchy, ciągle nabierając na sile. Loczek wbijał palce w me ramiona, oczy miał przymknięte, usta nabrzmiałe od pocałunków, a spomiędzy usta wydobywały się westchnienia. Zwolniłem tempo, ale robiłem to o wiele mocniej. Chciałem, by czuł mnie jak najlepiej. Pragnąłem doprowadzić go do stanu, po którym nazajutrz nie będzie mógł wstać z łóżka
o własnych siłach. Sam byłem świadomy, że jestem coraz bliżej krawędzi. Nie mogłem się powstrzymać od wycia z przyjemności. Był taki mokry i ciasny, niesamowite przeżycie.
-Boże Louis, ja... Ja zaraz... - wydyszał, a ja zacisnąłem usta w wąską linię, czując nadchodzący szczyt. Przyspieszyłem ruchy na jego członku, jednocześnie czując, że mój sam zaraz eksploduje. - Cholera, BOŻE, LOUIS!
Oboje doszliśmy w tym samym momencie, z przeraźliwie głośnymi krzykami, które wydobyły się z naszych ust. Jestem pewien, że obudziliśmy całą ulicę, ale w tym momencie nie przejmowałem się tym. Powoli i delikatnie wyszedłem z niego i położyłem się obok. Spojrzałem w sufit, próbując uspokoić oddech. Nagle coś załaskotało mnie w klatkę piersiową. Spuściłem wzrok i zauważyłem, że Harry położył się na moim torsie, otulając mnie ramionami. Uśmiechnąłem się, po czym schyliłem głowę i ucałowałem go we włosy.
- Kocham Cię Louie - wyszeptał Hazz i musnął moje usta . Nakryłem nas cienkim prześcieradłem i objąłem go rękoma w pasie.
- Ja ciebie też - szepnąłem i mocniej przytuliłem Harry'ego , a on się we mnie wtulił . Już chwilę później loczek słodko pochrapywał . Byłem zdecydowanie najszczęśliwszym facetem na świecie , z Harrym ...moim Harrym .
Hej ...przybywam do was z rozdziałem 8 :D
Jest on dość długi ...ma 7 stron ;) No i jest
+18 :D Bardzo się z tego cieszę hahaha .
Mam nadzieję, że wam się spodoba :P
Do następnego rozdziału :D
Świetne!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie!
http://onediretiondirectioners.blogspot.com/
Mega!
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać next'a
;]
Kurde.. jezu.. ja pier**le jaki ty masz talent! *_*
Wow ..super !! Dziewczyno masz ogromny talent !
OdpowiedzUsuńRozdział jest boski , no i czekam niecierpliwie na następny !