niedziela, 25 listopada 2012

Rozdział 7- When I opened my eyes and you were not there when I thought I was going to die

Tydzień później ...
Harry  
Chlapnięcie. Jakby kropla, która spłynęła na podłogę . A może łza. A raczej łzy , które spływają po moich policzkach od tygodni. Dlaczego mnie opuścił ? Dlaczego nie powiedział mi , że ma dziecko ? Dlaczego... Te pytania nie dawały mi spokoju . Jego już nie ma . Opuścił mnie. Tak bardzo mnie kochał , że nie mógł żyć ze świadomością , że mnie rani ...przynajmniej mi tak napisał . Wysłał mi list pożegnalny . Louis popełnił samobójstwo. Skoczył z mostu .A to wszystko przez Mackenzie ...
Byliśmy razem , byliśmy szczęśliwi aż nagle pojawiła się ona . Wywróciła nasze życie do góry nogami . Louis był w szoku , gdy dowiedział się , że ma dziecko , że musi je wychowywać i , że musi mnie opuścić . A ja ....ja nigdy nie przestanę go kochać , już nigdy nie ułożę sobie życia na nowo , moje serce należy tylko do niego i zostanie tylko z nim .
Siedziałem na zimnych kafelkach w łazience . Po moich policzkach nadal spływały słone łzy . Nie miałem po co żyć . Nie ma Louis'ego nie ma niczego. Nie mogę się pogodzić z tym , że jego już nie ma, że nie będę mógł go znowu przytulić , pocałować , że nie będę mógł po prostu z nim być .Chcę dołączyć do mojego Louis'ego. Wziąłem żyletkę i przejechałem nią po moim nadgarstku . Krew zaczęła spływać a ja czułem jak życie ze mnie uchodzi . Przejechałem jeszcze raz po mojej prawej ręce a następnie po lewej . Czułem , że dłużej nie wytrzymam . Aż stało się to na co tak długo czekałem. Ciemność . Czy umarłem ? Czy jestem już w niebie z moim Louisem ?
Otworzyłem oczy a białe światło przerażająco raziło mnie w oczy. Koło mnie nie było nikogo. Na początku nie wiedziałem co się ze mną stało i gdzie się znajduje . Dopiero po chwili dotarło do mnie , że próbowałem popełnić samobójstwo . Po paru minutach w pokoju pojawiła się pielęgniarka a gdy zobaczyła , że się wybudziłem od razu poszła po doktora . Jedna z pielęgniarek wyciągnęła mi z ust respirator , a druga sprawdzała jakieś tam urządzenia . Lekarz wypytywał się mnie jak się czuję , lecz ja nie mogłem wydusić z siebie ani słowa . Byłem w lekkim szoku ...no i ten sen . Ale czy to w ogóle był sen? Czy może to wydarzyło się naprawdę . W końcu nie było przy mnie Louis'ego . Nagle poczułem , jak słona woda spływa po moich policzkach . Byłem wykończony . Po paru minutach usnąłem .
Obudziłem się 2 godziny później . Moje powieki były ciężkie i nie chciały się otworzyć , lecz po ponownej próbie udało mi się . Gdy tylko je otworzyłem , zobaczyłem jego . Siedział na krześle i wpatrywał się w podłogę . Wyglądał tak ...smutno a zarazem bardzo pociągająco. 
- Louis - powiedziałem szeptem , najczulej jak tyko w tamtej chwili mogłem . Lou od razu podniósł głowę a na jego buzi pojawił się przepiękny uśmiech . 
- Harry , ja ...bo ...ja chciałem Cię przeprosić ...ja ...ja tak bardzo Cię kocham - zaczął się jąkać a ja momentalnie się uśmiechnąłem . 
- Wiem Louis , ja ciebie też kocham i ..to chyba ja powinienem Cię przeprosić .
- Ciii , nic nie mów Harry . Od teraz wszystko się poukłada i będzie jak dawniej ...obiecuje .
- Louis nic nie będzie jak dawniej ...- przerwałem , czując jak łzy napływają do moich oczu , odwróciłem głowę i zacząłem mówić dalej  - No bo, jak ty to sobie wyobrażasz ? Będziesz ty , ja , ona i wasze dziecko !
- Harry ale on nie jest moim synem . Wczoraj odbyła się sprawa w sądzie , i wszystko się wyjaśniło . Ona chciała tylko wyciągnąć ode mnie kasę . Ja nigdy z nią nie spałem ... Harry ja kocham tylko ciebie . 
- Naprawdę ?
- Naprawdę , i obiecuje , że od teraz już nikt ani nic nas nie rozdzieli - szepnął Louis po czym musnął moje usta , a ja odwzajemniłem pocałunek. Po dość długim pocałunku , oderwaliśmy się od siebie a ja uroniłem kilka łez ...łez szczęścia . Mam nadzieję , że od teraz już wszystko będzie dobrze i , że już nikt nie zabierze mi mojego Louis'ego.
- Lou , a więc czy my ...jesteśmy znowu razem ?
- Harry , ja nie przypominam sobie , żebyśmy kiedykolwiek ze sobą zerwali - powiedział żartobliwie , po czym obydwoje wybuchliśmy śmiechem. 
- Głupi jesteś !
- Żebyś wiedział jaki byłem głupi jak byłem mały ! I co wtedy wyprawiałem !
- Wydaje mi się , że wiem - powiedziałem z dumnym uśmiechem na twarzy - Wiesz , najbardziej mi się podobała tak przygoda , w której uciekałeś przed dozorczynią i wdrapałeś się na drzewo , a potem nie mogłeś z niego zejść - wybuchłem śmiechem , a Lou razem ze mną .
- To znaczy , że słyszałeś ?
- Oczywiście , że tak ! I muszę Ci powiedzieć , że jestem zazdrosny o Mary ! - powiedziałem , udając obrażonego .
- Oh marcheweczko ty moja ...ja kocham tylko ciebie ! - powiedział i odgarnął loczki z mojego czoła , a następnie mnie w nie ucałował , potem w nosek a na koniec w usta .
- I tak powinno być - powiedziałem chichocząc . Resztę dnia spędziliśmy głównie na wygłupianiu się i śmianiu . Było tak , jak dawniej. Gdy zegar wybił godzinę 19 bałem się jednego , że Louis musi mnie opuścić . W końcu godziny odwiedzin zaraz się kończą . LouLou leżał ze mną na łóżku , było tak miło , aż nagle do sali wszedł lekarz i Mart .Louis się zerwał i usiadł na skraju łóżka . Ja tylko modliłem się w duchu aby nie kazali iść do domu Louis'emu . 
- Nie martw się Harreh , Louis z tobą zostanie - powiedział lekarz odkładając na miejsce tabliczkę , na której były spisane moje wyniki . 
- Ale naprawdę mogę zostać? - spytał z niedowierzaniem Louis a lekarz tylko skinął głową twierdząco . 
- Tylko , żebyście tu się zachowywali - powiedziała Mary i poczochrała moje loczki . Już ją polubiłem , to naprawdę cudowna kobieta . Louis tyko się do mnie uśmiechnął i ułożył obok mnie . Leżeliśmy tak dobre 5 godzin , po czym  obydwoje usnęliśmy . Obudziłem się około 4 nad ranem ze łzami w oczach . Lou od razu się przebudził i starał się mnie uspokoić . 
- Słonko , co się stało ?
- Bo ...bo mi się śniło , że Cię opuściłem Louis , że się nie wybudziłem i , że ...- nie dokończyłem , bo rozpłakałem się na dobre. 
- Kochanie , ale to był tylko sen ...nie masz się o co bać , już wszystko będzie dobrze . 
- Wiem , ale ja ...nie chcę Cię opuścić . Boję się , że coś się stanie i , że umrę ! - ostatnie zdanie wypowiedziałem ciszej jakbym się czegoś bał .
- Harry nawet tak nie myśl . Lekarze mówili , że już wszystko jest dobrze i , że już nic Ci nie grozi . 
- Przepraszam Lou . 
- Za co ? 
- Za wszystko . Za to , że musiałeś prze ze mnie cierpieć ...przepraszam . 
- Harry daj spokój ! Najważniejsze jest to , że się wybudziłem ! Pamiętaj , że jesteś dla mnie ważniejszy od wszystkiego i nie zależnie od tego co się stanie , ja zawsze będę przy tobie bo Cię kocham .
- Ja ciebie też kocham , najmocniej na świecie - powiedziałem , ścierając łzy z moich policzków - Chodzimy spać - powiedziałem i ułożyłem się  wygodnie na łóżku . Louis zrobił to samo a ja się w niego wtuliłem . Już po chwili usnąłem.
Trzask. Jakby coś upadło . Otworzyłem oczy a obok mnie nie było Louis'ego. Od razu podniosłem się do pozycji siedzącej i zacząłem rozglądać się po pomieszczeniu . Nikogo w nim nie było oprócz mnie . Chciałem wstać z łóżka ale Mary weszła do sali i kazała mi nie wstawać .
- Oh Harry już wstałeś ...I jak się spało ? - spytała poprawiając mi poduszkę.
- Dobrze . A gdzie jest Lou ?
- Nie powiedział Ci ? 
- Czego ? - byłem zdziwiony , Louis mi czegoś nie powiedział ?! 
- Louis musiał pojechać do sądu .
- Ale po co ? - teraz to naprawdę byłem zdziwiony . Louis pojechał do sądu ?! Ale po co ?
- Nie wiem o co chodzi do końca , ale Louis powiedział mi tylko , że jego adwokat do niego dzwonił i , że musi jechać do sądu . 
- Aaa .
- Nie martw się Harreh , Louis Ci na pewno wszystko wyjaśni - powiedziała łagodnie i uśmiechnęła się do mnie . Mary wyszła a ja zostałem sam na sam z moimi myślami . Nie ma co ukrywać , że strasznie się bałem , że coś mogło pójść nie tak . A w dodatku Mary poinformowała mnie , że dzisiaj będę miał robione badania . Oby Louie zdążył... 
Leżałem na moim łóżku cierpliwie czekając na mojego chłopaka . Czekałem na niego jakąś godzinę , na prawdę , coraz bardziej zaczynałem się bać . Po kilkunastu minutach w drzwiach stanął Louie , szczerząc się do mnie jak nigdy . 
- Louis ! - wykrzyczałem i wstałem z łóżka po czym podbiegłem do mojego ukochanego . 
- Hazuś - pisnął Louie po czym mocno mnie uścisnął . 
- Po co pojechałeś do sądu ? - zapytałem go , gdy się od niego oderwałem . 
- Adwokat do mnie dzwonił , powiedział , że ta szmata została skaza na rok pozbawienia wolności . 
- A co z tym małym ? 
- Jego babcia się nim zajmie . A teraz chodź już do łóżka . - powiedział , a ja posłusznie położyłem się na łóżko . 
- A co tam masz ? - spytałem , przyglądając się jakieś paczce . Louis tylko wziął pakunek i mi go podarował .
- To dla ciebie - powiedział LouLou siadając na skraju łóżka . Chwyciłem błyszczącą torbę w moim ulubionym kolorze - różowym . Po chwili wyciągnąłem z niej czarną koszulkę a oczy mi się momentalnie zaświeciły . Zobaczyłem duży napis "Louis" a pod nim dorodne czerwone serduszko . Była prześliczna , popatrzyłem się na Louis'ego , który czuło się uśmiechał . Podziękowałem mu czułym buziakiem w usta. 
- Dziękuje Lou ...a z jakiej to okazji ?
- A czy ja muszę dawać prezent mojemu chłopakowi z jakieś okazji ?! Wiesz mi , od teraz będziesz moim słodkim kociakiem , którego będę rozpieszczać . Pasuje ?
- Ooo nawet nie masz pojęcia jak , kotku - powiedziałem i musnąłem jego usta . Miał to być jedne niewinny całus a przerodził się w namiętny pocałunek . Położyłem się wygodniej na łóżku a Louis usiadł na mnie okrakiem . Zacząłem masować jego plecy , po czym zacząłem zjeżdżać coraz niżej aż zatrzymałem się na jego pośladku , który lekko ścisnąłem . Louis cicho jęknął w moje usta . Wszystko było idealnie , aż nagle do sali weszła Mary .
- Chryste co wy wyprawiacie ! - krzyknęła , miłym tonem i kazała zejść Lou ze mnie . 
- Przepraszam to moja wina - powiedział Louis trochę zawstydzony . 
- Muszę się zgodzić , ale tylko po części . No bo to ja zacząłem całować Louisa , ale to wszystko przez ten prezent no i przez to , że tak długo się nie widzieliśmy - powiedziałem szczerząc się do Mary .
- No dobra chłopaki , ale następnym razem zamknijcie drzwi albo się powstrzymajcie . Bo nie daj Boże wejdzie tu ordynator . 
- Ok , to już się nie powtórzy .
- Trzymam za słowo . A teraz Harry chodź . Musimy iść na badania - gdy tylko to powiedziała mina mi zrzedła . Nie nawiedzę badań . A  z tego co mi wiadomo , będą mi pobierali krew . Boże ratuj ..
- Ale , że to teraz ...tak dzisiaj ...nie da się tego na przykład przełożyć na jutro ?
- Oj Harry , Harry ...Louis mi opowiadał , że boisz się badań ale żeby aż tak ?!
- Louis , czy to prawda ? - spytałem żartobliwie mojego chłopaka .
- No cóż , nie da się tego ukryć Hazz - powiedział Louis , po czym obydwoje wybuchliśmy śmiechem . 
- No już Harry podnoś tyłek i idziemy ! 
- No dobra - wstałem , ale znowu usiadłem krzyżując ręce na piersi .
- Nie idę bez Louis'ego ! - powiedziałem dumnie patrząc się na Mary .
- Naprawdę Harry ?
- Tak .
- Louis ? - spojrzała na Louis'ego , który aktualnie chichrał się pod nosem . 
- Ja z Harrym nawet do piekła ! - powiedział i dał mi całusa w policzek . 
- No to sprawa załatwiona ! - powiedziała wesoło Mary klaszcząc w dłonie . Wstałem z łóżka i skierowałem się do sali , w której miałem mieć robione wszystkie badania . Louis niestety nie mógł tam wejść ze mną . 
Badania trwały jakieś dobre 2 godziny . Chryste co ja tam przeżyłem ...normalnie to było gorsze od tortur ! Wyszedłem z sali i skierowałem się do mojej sali . Na łóżku siedział Lou , a przy nim duży a wręcz ogromny biały miś .
- Louis , wydasz na mnie więcej w jeden tydzień , niż na swoje siostry w jeden dzień ! - powiedziałem chichocząc .
- Dla ciebie wszystko - powiedział i dał mi misia oraz słodkiego całusa . 
- To chyba mój najlepszy dzień od czasu przebudzenia się ! 
- Jakiś ty słodki Harry ! No i jak tam wszystko dobrze ? 
- Tak , lekarze powiedzieli , że wypiszą mnie za jakieś 3 tygodnie . 
- No to super ! - powiedział Louis i mnie mocno przytulił . 
- Louis , dziękuję za misia .
- Od teraz będziesz je dostawać coraz częściej .
- Super ! 
- No to co będziemy robić ? - zapytał Lou odkładając pluszaka na krzesło .
- Zagrajmy w karty ! 
- Ok - powiedział Lou i już po chwili graliśmy w karty , cały czas się śmiejąc . Po kilku rundach znudziło się nam , a więc postanowiliśmy , że pójdziemy na " spacer ". Wyszliśmy na zewnątrz , i skierowaliśmy się w stronę mini parku obok szpitala . Usiedliśmy na ławce , a moja głowa od razu powędrowała na ramię Louis'ego . On natomiast mnie objął i pocałował w czoło. Po czym splótł nasze palce . W tamtej chwili byliśmy jednością .
- Kocham Cię Louis -powiedziałem patrząc się w przepiękne niebiesko - szare oczy Louis'ego.
- Ja ciebie też , ty mój kociaku - powiedział i musnął moje usta . Posiedzieliśmy  tak  jeszcze kilkanaście minut , po czym skierowaliśmy się do budynku . Weszliśmy do sali i usiedliśmy na łóżku . Po dobrych 3 godzinach gadania obydwoje usnęliśmy . 




Jest nareszcie !!! Z samego początku chciałam 
zaznaczyć , że rozdział powstał , dzięki pewnemu 
chłopakowi , który podsunął mi pomysł na rozdział 
7 . Wielkie dzięki Łukasz :D Rozdział uważam za
całkiem fajny ;) Dzięki za nominacje do Libster Awards 
No i do następnego rozdziału :)   


                                           
                 

sobota, 24 listopada 2012

Libster Awards

Chciałabym bardzo podziękować Dari Bestwinowej za nominacje do Libster Awards . W ogóle się tego nie spodziewałam :)
 A oto zasady:
Nominacja ta jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Po otrzymaniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań zadanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (musisz ich o tym poinformować) i zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.
Pytania od autorki bloga http://miloscto.blogspot.com/2012/11/libster-awards_23.html

1 .Dlaczego postanowiłaś pisać bloga?
- No cóż od dawana miałam ochotę na bloga o Larrym . Mam bardzo dużo pomysłów i męczyło mnie to ,że nie mogę się nimi podzielić z innymi ...a więc założyłam bloga :)

2 .Twoja ulubiona piosenka? 
No cóż to oczywiste , że kocham wszystkie piosenki One Direction ale gdybym miała wybierać to by to było ....hmm...chyba Live while we're young i Little Things a poza tymi to też bardzo lubię Wings i My heart will go on - a więc nie mam jednej ulubionej piosenki :D

3.Czym się interesujesz?
No cóż za bardzo to nie wiem .... bardzo lubię muzykę :)

4. Kogo lubisz najbardziej z One direction?
No oczywiście , że Larry'ego ! One Direction znałam już od dawna ale wtedy byłam jeszcze głupia ...Dopiero od wakacji stałam się prawdziwą Directioner . Ale trzeba przyznać , że od razy spodobał mi się Louis , Harry i Zayn . Ale po tym jak ich lepiej poznałam , od razu stwierdziłam , że w moim sercu nie ma miejsca dla nikogo innego oprócz Louis'ego i Harry'ego (no i oczywiście One Direction )

5. Gdzie chciałabyś mieszkać (kraj lub miasto)?
Anglia !  To zdecydowanie Anglia ...no i przepiękny Londyn . (dla czemu nie mam cioci w Londynie ?!)

6. Jedno z twoich marzeń
Aby Larry się ujawnił , nic więcej mi to szczęścia jest niepotrzebne :D

7.  Kto jest Twoim autorytetem?
Zdecydowanie moja mama .

8. Jakie cechy powinna mieć najlepsza przyjaciółka?
No cóż ... moja przyjaciółka to przeciwieństwo mnie ! No fakt może i lubimy i zgadzamy się w tym samym ale rzadko ...ale za to ją kocham !

9.  Kim chciałabyś być w przyszłości?
To się może wydać bardzo głupie ale ...chyba psychologiem .

10.  Skąd bierzesz pomysły na bloga?
A różnie ...czasami z własnego życia , z różnych faktów o chłopcach ..no i oczywiście moja przyjaciółka mi trochę podpowiada ;)

11. Co byś zrobiła gdybyś zobaczyła swojego idola?
No cóż ...chyba bym zemdlała :)


Blogi, które nominuję:
http://www.i-wanna-save-ya.blogspot.com/
http://bulletprooffheart.blogspot.com/
http://larrystylinson-lifetravel.blogspot.com/
http://larrystylinsonn.blogspot.com/
http://the-perfect-melody.blogspot.com/
http://larry-stylinson-bromance-story.blogspot.com/
http://the-death-collector.blogspot.com/
http://tear-in-the-ocean-cry.blogspot.com/
http://onediretiondirectioners.blogspot.com/
http://thissongisforyoularry.blogspot.com/
http://i-have-him.blogspot.com/


Moje pytania :
1. Jak poznałaś One Direction ?
2. Czym się interesujesz ?
3. Ulubiona piosenka chłopaków ?
4. Twój ulubiony film ?
5. Twój ideał chłopaka?
6. Dlaczego postanowiłaś pisać bloga?
7. Skąd czerpiesz pomysły na rozdziały w swoim blogu?
8. Twoje największe marzenie ?
9. Czy twoja przyjaciółka / przyjaciel też kochają Larry'ego ?
10. Organizujesz lub jeździsz na jakieś zloty fanek 1D ?
11.Gdybyś miała możliwość wybrać sobie jedną moc ...jaką byś wybrała (np. latanie itd) ? 





sobota, 17 listopada 2012

Rozdział 6 - If I had not read the text message, if I had not arrived at the time .... don't even want to think what could have happened

Tydzień Później ...
Harry
 Jestem sam. Jestem pusty. Jestem niczym. Jestem złudzeniem. Jestem koszmarem. Jestem prochem. Jestem śmieciem. Jestem... A może jednak mnie nie ma? Zadziwiające, jak ludzka psychika jest złożona. Jakie cuda podświadomość człowieka może wyczyniać? Myślałeś kiedyś o tym, marna istoto? Co, jeśli całe nasze życie, to tylko wytwór wyobraźni i tak naprawdę, wcale nie istniejemy? Co, jeśli jesteśmy tylko zabawkami w rękach Boga i po prostu śnimy? Boże, jesteś? Czemu nie mogę żyć, jak inni? Czemu dałeś mi poczuć tak niewyobrażalne szczęście, by potem brutalnie mi je odebrać? Dlaczego pozwoliłeś posmakować mi miłości, skoro rani ona, jak róża swymi cierniami? Czy nie mogłem zwyczajnie być tym, kim byłem?Przecież jego już nie ma. A ja wróciłem do punktu wyjścia. Dziękuję, Boże...
Siedziałem na balkonie w pokoju hotelowym . Miałem dość takiego życia ....nie chciało mi się żyć. Nawet nie chcę myśleć co robi teraz Louis .On pewnie odbudowuje swoje życie z M...Ma ...Kurwa. Nie wypowiem tego imienia. Dla mnie jest po prostu zwykłą ździrą.
   Ździrą, która wpakowała się w wasze życie i zniszczyła je, z pomocą małego dzieciaka, usłyszałem głos w mojej głowie i zaśmiałem się ironicznie. Biedny chłopiec, współczuję mu takiej matki. Louis... On na pewno będzie znakomitym ojcem. Jest taki wrażliwy, ciepły, opiekuńczy... Nie da się go nie kochać. Mały potrzebuje ojca, męskiej ręki. Nieważne, iż jego matką jest Godzilla XXI wieku.  Spojrzałem w pochmurne niebo. Zdawało się, że Londyn płacze razem ze mną. Choć szczerze, moje łzy dawno już się skończyły. Głos w mojej głowie czasami doprowadzał mnie do białej gorączki. Owszem, lubiłem dzikie konwersacje z moim drugim ja, ale często przesadzał. Do tego stopnia, iż miałem ochotę strzelić sobie w łeb. Choć szczerze, zastanawiałem się, czy nawet, gdybym się zabił, to czy ten głos nadal by mnie nie gnębił... Styles. Mniej myślenia. Nie chciałem żyć ....zwłaszcza po tym jak widziałem ich .....widziałem ich razem jak szli przez park ! Mam tego dość ! Wstałem z krzesła i zszedłem na dół . Poszedłem do sklepu i kupiłem kilka opakowań leków , nawet nie wiedziałem jakich . Było mi to obojętne . Czym prędzej pobiegłem do mnie do pokoju. Zamknąłem drzwi i usiadłem na łóżku . Zacząłem wpatrywać się w telefon . Musiałem coś napisać . Musiałem napisać coś w stylu "listu pożegnalnego" ...wiele razy oglądałem to na filmach ale nie sądziłem , że ja też znajdę się w takiej sytuacji . Napisałem i wysłałem , po czym podszedłem do stolika nocnego i wziąłem tabletki . Patrzyłem się na nie dłuższą chwilę , po czym je wziąłem .Połknąłem chyba ze 30 tabletek.
 Z początku nic się nie wydarzyło . Lecz po chwili zaczęło mi się kręcić w głowie . Było mi strasznie nie dobrze. Nagle sobie uświadomiłem co zrobiłem . Ale tego właśnie chciałem , prawda ? Chciałem umrzeć . I teraz będzie dobra okazja . Nagle straciłem równowagę i upadłem na podłogę. Próbowałem wziąć mój telefon i wykręcić numer telefonu do Louis'ego ale wszystko mi się kręciło przed oczami . Aż nagle ciemność. Zemdlałem . Czy już umarłem czy jeszcze żyję ?

Louis  

Leżałem na łóżku i myślałem nad całym moim nędznym życiem . Ta kretynka pozwała mnie i założyła mi sprawę w sądzie . Jak ja jej nienawidzę . Od tygodnia nie miałem żadnego kontaktu z Harrym. Nie odbierał moich telefonów . A właśnie mój telefon . Wziąłem go i włączyłem . Wczoraj musiałem go wyłączyć bo ta wariatka ciągle do mnie dzwoniła . Gdy telefon się już włączył , zobaczyłem moją tapetę , na której mam Harry'ego . On jest taki śliczny . Od razu wyświetliły mi się 20 nieodebranych połączeń. Oczywiście od tej wiedzmy . Ale rzuciło mi się w oczy jedna wiadomość. Była od Harry'ego . Od razu ją odczytałem ...myślałem , że śnie . Harry coś ty sobie zrobił


From : My Harreh ♥
Louis , przepraszam , że się nie odzywałem , ale ja tak 
nie mogę. Nie mogę tak żyć . Żyć ze świadomością , że 
ktoś inny Cię przytula , że ktoś inny Cię całuje , że ktoś 
inny z tobą mieszka ....nie potrafię tak , przykro mi . To 
jest moja ostatnia wiadomość . Jesteś całym moim światem,
całym moim życiem ....życiem , które od teraz straciło sens.
Nie chcę żyć . A więc żegnam się z tobą . Ale pamiętaj , 
gdy mnie już nie będzie na tym świcie to i tak będę Cię 
kochał ....i nigdy nie przestane . Do zobaczenie Louis . 

Gdy to czytałem , łzy same spływały po moich policzkach . Czy on ...czy on się chce zabić ! Boże za co ? Przecież ja go tak bardzo kocham i nie wyobrażam sobie życia bez niego . Nie ma Harry'ego nie ma niczego. On jest moim całym światem ! Muszę go uratować . Szybko wstałem i zadzwoniłem do Zayna . Na szczęście wiedział , gdzie zatrzymał się Hazz . Wsiedliśmy do samochody i czym prędzej pokierowaliśmy się do hotelu , w którym zatrzymał się Harry . Jechałem strasznie szybko . Przejechałem pewnie na wszystkich czerwonych światłach . Ale to teraz było najmniej ważne . Teraz najważniejszy był Harry i tylko on się liczył. Gdy przyjechaliśmy po hotel , od razu do niego wbiegliśmy . Na początku nie chcieli podać nam numeru pokoju , ale gdy powiedzieliśmy o wszystkim dyrektor od razu nam powiedział . Jechaliśmy windą a ja się tylko modliłem , żeby nie było za późno . Biegliśmy przez korytarze w poszukiwaniu numeru 23. Gdy go znaleźliśmy od razy otworzyliśmy drzwi , a moje serce rozsypało się na miliony kawałeczków . Zobaczyłem Harry'ego . Leżał koło łóżka . Wyglądał tak bezbronnie . Od razu do niego podbiegliśmy . Nie wiedziałem co się dzieję. Nie wyczuwałem jego pulsu . A jeśli jest już za późno? Nie stop ! Jakie za późno ! Harry musi żyć ...dla mnie . Zayn zadzwonił po pogotowie . Czekaliśmy na nich jakieś 5 minut . Wzięli Harry'ego na nosze i pobiegli do karetki . 
- Mogę jechać z wami ? - zapytałem się , mając nadzieję , że będę mógł pojechać.
- A kim pan jest ? 
- Jestem ...Harry to mój chłopak . Proszę - zacząłem błagać lekarza . Na szczęście się zgodził . Gdy jechaliśmy do szpitala , cały czas trzymałem Harry'ego za rękę . Nie chcę , żeby odszedł. Tak bardzo mi na nim zależy . Po kilku minutach dojechaliśmy . Lekarze pobiegli na salę . A ja zostałem na korytarzy . Po chwili dołączył do mnie Zayn , który jechał za nami samochodem . Czekaliśmy na korytarzu dobre pół godziny . 
- Louis nie martw się nic mu nie będzie . - zaczął pocieszać mnie Zayn a ja nie mogłem się pogodzić z tym , że Hazz chciał popełnić samobójstwo prze ze mnie . 
- Zayn ale on to zrobił prze ze mnie . 
- Jak to ? - zapytał Malik a ja opowiedziałem mu całą historię . 
- Poczekaj jak ona się nazywa ? 
- Mackenzie ...Mackenzie Calder .
- Że co ?! Przecież ja ją znam ! To parszywa świnia i tyle ! - zaczął krzyczeć Zayn a ja zacząłem go uspokajać. Nie żeby co ale znajdowaliśmy się na korytarzy w szpitalu . 
- Skąd ją znasz ? 
- To dziwka ! Puszcza się na lewo i prawo ! Louis ty lepiej weź zrób testy DNA . Bo jeśli to nie twoje dziecko ....a na pewno nie jest twoje , to wiesz , że będziesz musiał płacić alimenty na nie swojego syna a poza tym stracisz Harry'ego . 
- Zayn , skąd ty o tym wszystkim wiesz ? 
- Louis , ja z nią kiedyś chodziłem do szkoły ! Spała z pierwszym lepszym facetem . Nawet mnie kiedyś próbowała zaciągnąć do łóżka . Mówię Ci ona jest zwykłą szmatą , której zależy tylko na kasie . - te słowa tak jakby podniosły mnie na duchu . A jeśli Zayn ma rację ? Muszę zrobić testy na ojcostwo . Po kilku minutach w drzwiach stanął lekarz .
- Panie doktorze i co ? - powiedziałem z nadzieją . 
- Pan Styles żyję . Przyjął duże dawki leków nasennych . Zrobiliśmy płukanie żołądka . 
- A czy on jest przytomny ? 
- Na razie znajduję się w śpiączce . Proszę się o nic nie martwić to normalne. Za kilka dni powinien się obudzić . A ja chciałbym z panem porozmawiać panie Tomlinson . Zparaszam do mnie - skinąłem głową i pokierowałem się na lekarzem . Zayn dzwonił do chłopaków , którzy jeszcze o ni czym nie wiedzieli . Wszedłem do pokoju lekarza i usiadłem na krześle . 
- Panie Tomlinson , jestem lekarzem od 25 lat i wiem , że to nie było zrobione przez przypadek . Wie pan dla czemu pan Styles chciał popełnić samobójstwo ?- spytał lekarz a ja zacząłem mu opowiadać o tym wszystkim . Trochę mi to zajęło . Lekarz wysłuchiwał mnie a ja mało co się nie rozpłakałem . 
- Rozumiem . Siostra dyżurna musi spisać od pana , wszystkie potrzebne informację . Proszę się skierować do siostry Mary.
- Dziękuje ..i dowiedzenia .
- Panie Tomlinson .
- Tak .
- Proszę się nie martwić , już ja dopilnuje , żeby Harry się obudził . 
- Dziękuję . Ale ...mogę o coś się zapytać ? 
- Tak . 
- Dla czemu pan to robi ? Dla czemu pan mi pomaga ? Przecież jestem zwykłym człowiekiem a Harry pacjentem . 
- Ale wasza miłość nie jest zwyczajna . Wiesz mi nie codziennie widzę coś takiego ? 
- Jakiego ? 
- Louis , mogę się tak do ciebie zwracać - skinąłem głową a pan Carter kontynuował - Posłuchaj mnie . Mam już 50 lat i wiesz mi , widziałem już wiele przypadków . Ale nigdy nie wiedziałem takiej miłości , która panuje między wami . Wiesz mi to widać na kilometr . Kochacie się i wiesz mi , wszystko się jakoś poukłada - powiedział to i mnie przytulił . Bardzo tego potrzebowałem . I chociaż znałem go dopiero od godziny , to już wiedziałem , że będzie kimś ważnym . Wyszedłem z gabinetu i zauważyłem chłopaków . 
- Louis i co ? - odezwał się Liam . 
- Lekarz wypytywał się dla czemu Hazz chciał to zrobić . Przepraszam ale muszę iść do siostry .- powiedziałem i oddaliłem się od przyjaciół . Po wypełnieniu wszystkich dokumentów przyszedłem pod salę w której znajdował się Hazz .Czekali tam już wszyscy . Byli rodzice Harry'ego , moi ,Liam , Niall , Zayn, Danielle , Lottie, Gemma , nawet moja babcia, która bardzo polubiła Harry'ego . Byłem im bardzo wdzięczny za to , że tu są i mnie wspierają w tych trudnych chwilach .Doktor powiedział , żeby wchodzić do Harry'ego pojedynczo. Wszyscy nalegali , żebym  wszedł pierwszy ...ale ja nie mogłem . Doskonale o tym wiem , że gdybym tam wszedł to bym już nie wyszedł . Poprosiłem , aby moi przyjaciele i rodzina weszli do niego najpierw .
Godzinę później  ...
Już wszyscy byli u Harry'ego , teraz moja kolej . Chłopcy musieli już wracać , ale obiecali , że przyjdą tu jutro z samego rana . Moi rodzice pojechali do mojego mieszkania a rodzice loczka zostali w szpitalu . Gdy już wszystkich pożegnałem , postanowiłem , że pójdę do Harry'ego . Nacisnąłem na klamkę i powoli wszedłem do pokoju . Gdy zobaczyłem loczka leżącego na szpitalnym łóżku myślałem , że się rozpłaczę . Wyglądał tak bezbronnie . Jego loczki tworzyły totalny chaos a jego twarz była blada jak ściana . W lewej ręce miał wbity wenflon a w buzi miał respirator . Wyglądał tak strasznie a zarazem tak cholernie seksownie . O czym ty myślisz Tomlinson. Usiadłem na krześle , które stało obok łóżka . Przez dłuższy czas wpatrywałem się w jego twarz . Musnąłem lekko jego policzek moim kciukiem . Następnie chwyciłem lekko jego dłoń . Bałem się , że tym gestem mogę zrobić mu krzywdę. Po dłuższej chwili do pokoju wszedł lekarz.
- Hej Louis - powiedział i położył rękę na moim ramieniu .
- Panie doktorze , czy Harreh mnie słyszy ? 
- Tak. Ludzie w śpiączce wszystko słyszą i wszystko czują .
- A czy ja mogę go jakoś skrzywdzić ? 
- Nie martw się Louis , nic mu nie zrobisz . Tu jest bezpieczny .
- A ...a jeśli on będzie chciał spróbować jeszcze raz ?
- Nie martw się , musisz mu wszystko wyjaśnić . Jeśli Cię kocha , w co nie wątpię to Ci wybaczy i zaczniecie od nowa . 
- Dziękuję . 
- Nie ma za co - powiedział uśmiechając się do mnie . Tą rozmową uświadomił mi , że muszę wziąć sprawy w swoje ręce. 
- Panie doktorze mam do pana prośbę . 
- Tak ? 
- Mógłby mi pan wyjaśnić na czym polegają te testy DNA . Chcę wiedzieć czy Zac jest moim synem . 
- Oczywiście . Wpadnij do mnie za godzinę , będę miał okienko to porozmawiamy . A teraz zostawiam was samych - powiedział i wyszedł . Zostałem sam z Harrym tak bardzo bym chciał , żeby to wszystko było snem ...złym snem . 
- Harry wiem , że mnie słyszysz . Tak bardzo Cię kocham i nie chcę Cię stracić . Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało. Jesteś moim aniołem , moim misiem , którego przytulam gdy się źle czuję , moim skarbem , którego nikomu nie oddam . Tak bardzo nie chcę żebyś odszedł . Chcę być z tobą już do końca . Wiesz mi Ona dla mnie nic nie znaczy ! Nie kocham jej . I wiesz mi dowiodę tego , że Zac nie jest moim synem . A gdy już to zrobię to znowu będzie jak dawniej . Znowu będziesz moim kochanym Harrym , dla którego zrobię absolutnie wszystko . Harry tak bardzo Cię kocham - i w tamtej chwili do pokoju weszli rodzice Harry'ego . I co ja mam im teraz powiedzieć ? Podskoczyłem i spojrzałem na mamę Harry'ego , która była zapłakana . 
- Ja ...ja przepraszam - nie zdążyłem nic więcej ponieważ mama loczka rzuciła się mi w ramiona - ja nie wiem co powiedzieć . 
- Proszę Cię Louis przecież to nie jest twoja wina .
- Ale państwo nie wiedzą wszystkiego ...
- Wiemy . Zayn nam wszystko powiedział . To nie jest twoja wina . Przecież to nie ty , tylko ta dziewczyna . Louis ale czy to może być twóij syn . 
- Mowy nie ma ! Ja z nią nigdy nie spałem ! Nic nas nie łączyło ani nigdy nie będzie łączyć . Zrobię testy DNA i zobaczymy kto jest ojcem Zaca .
- Louis , a ja czuję się Harreh ? 
- Już jest lepiej . 
- Tak bardzo go kochamy - powiedział tata loczka - I nie chcemy go stracić .
- Ja na prawdę przepraszam .   
- Ważne , że nic mu nie jest - powiedziała mama Harry'ego i podeszła do jego łóżka . 
- Ja ... wyjdę  . Muszę iść jeszcze do lekarza .
- Dobrze Louis . 
- A , państwo zostają w Londynie czy wracają do siebie .
- Zostaniemy ....dopóki Harreh się nie wybudzi - skinąłem głową i wyszedłem . Byłem w lekkim szoku . Rozumieli mnie ? Mało co nie doprowadziłem do śmierci ich syna a oni mi wybaczają ?! Byłem w szoku . A z drugiej strony bardzo się cieszyłem . 
Wieczór...
Jestem przy Harrym , praktycznie cały dzień . Nie odstępuje jego łóżka na krok . Cały dzień jestem na nogach . Byłem wyczerpany . Ale nie miałem najmniejszego zamiaru jechać do domu . Chcę być przy nim cały czas. Siedziałem na krześle i trzymałem za rękę Harry'ego. Gadałem jak na jęty . Pielęgniarka i pan doktor mówili , że to pomaga. Opowiadałem o mich przygodach gdy byłem mały . I o tych wszystkich wspólnych chwilach , które razem przeszliśmy . Czasami chciało mi się śmiać a czasami płakać . Nagle do pokoju weszła siostra Mary - była starszą kobietą , która os początku mi ...nam pomagała .
- Louis , co ty tu robisz ? Wiesz , że zaraz godziny odwiedzin się kończą ? 
- Wybłagałem na ordynatorze aby pozwolił mi zostać z Harrym przez najbliższe 3 noce . Nie mogę go zostawić . 
- Musisz go bardzo kochać . 
- Bardzo to za mało powiedziane . Harry jest dla mnie jak tlen , bez którego nie mógłbym oddychać . Jak roślina bez wody . Nie mogę bez niego żyć . 
- No dobra , dosyć tego rozczulania się nad sobą ! Już ty się nie martw , wszyscy postaramy się żeby Harry wybudził się ze śpiączki ! 
- Jesteś kochana Mary ! 
- Oh Louis . No dobra a teraz chodź ze mną na dół do kawiarni . Napijemy się kawy . Bo jeśli zamierzasz siedzieć tu całą noc bez łyka kawy to krzyżyk Ci na drogę !  
- Ale jeśli Harry się wybudzi ? 
- Nie martw się . Jeśli się obudzi to na pewno nas zawołają - zgodziłem się i już po chwili siedzieliśmy w kawiarni i popijaliśmy kawę . Zegar wybił godzinę 23 . Po miłej "kolacji" wróciłem do sali w której leżał loczek . Usiadłem na krześle ...na którym będę siadać jeszcze przez dłuższy czas . Lekarze mi mówili , że Harry na pewno nie wybudzi się w tym tygodniu ....ponieważ przyjął zbyt dużo środków nasennych . Około godziny 23:30 zadzwonił mój telefon . Wyszedłem z pokoju i odebrałem . Dzwonił mój adwokat . Powiedział mi , że jutro z samego rana wniesie w sprawę , zrobienie testów DNA . Przynajmniej będzimy wiedzieć na czym stoimy . Sprawa sądowa ma się odbyć za tydzień. Jeśli wszystko pójdzie dobrze to zostanę uniewinniony - jeśli można tak powiedzieć . Rozłączyłem się i znowu wróciłem do loczka. Wyglądał jeszcze gorzej niż wcześniej . Był blady jak ściana . usiadłem na skraju łóżka i zacząłem delikatnie czochrać włoski Harry'ego . Zacząłem zmniejszać odległość , która nas dzieliła . Pocałowałem go w policzek - zrobiłbym to w usta ....ale nie miałem jak . Ta cholerna aparatura ! Mam nadzieję, że wszystko się poukłada i , że będziesz szczęśliwy ...To jest najważniejsze dla mnie . Ważniejsze od wszytkiego . Szczęśliwy Harry ...mój Harry.





Hejka ! No i mamy rozdział 6 . Myślę , że 
wyszedł mi całkiem , całkiem . Nie spodziewałam 
się ,że napiszę go w niecały dzień :D Jak na razie
wszystko może się wydawać pogmatwane . No i jest
ale nie martwcie się , niedługo wszystko się jakoś 
poukłada . Do następnego rozdziału ;)