Louis
Jesteśmy już razem od miesiąca i to jest zdecydowanie mój najlepszy miesiąc w życiu .Naprawdę wszystko się dobrze układa . Zero kłótni i takich tam .... Harry jest moim wymarzonym chłopakiem . Dzisiaj postanowiliśmy , że zostaniemy w domu . Chociaż dziś jest piątek to ani ja ani Hazz nie mamy ochoty na imprezę . Usiedliśmy na kanapie w salonie i zaczęliśmy oglądać Park Jurajski .
- Louis myślisz , że to spotkanie w niedzielę wypali ?
- Oczywiście , że tak misiu ! Przecież już dogadujesz się ze swoimi rodzicami , a więc nie widzę problemu . - powiedziałem i pocałowałem go w czoło . Rodzice Harry'ego mieli wpaść do nas w niedzielę. Tak , już sobie wszystko wyjaśnili . Naprawdę się z tego cieszyłem . To nie będzie nasze pierwsze spotkanie ... Przez ten miesiąc bardzo się do siebie zbliżyliśmy i rodzice mojego misia byli u nas już parę razy . - A coś się stało ?
- Nie po prostu ...będziesz się śmiać ale czuję , że zdarzy się coś złego.
- Kotku , nawet jeśli coś się stanie to pamiętaj , że ja zawsze będę przy tobie - powiedziałem i gdy chciałem go pocałować , nagle rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi . Wstałem i poszedłem otworzyć . Gdy nacisnąłem na klamkę a drzwi się uchyliły , myślałem , że dostane zawału . W drzwiach stała Mackenzie . Ta którą poznałem gdy wyjechałem do USA . Nienawidziłem jej ! Była chamska i żerowała tylko na pieniądzach . Broń borze nic nas nie łączyło . Byliśmy tylko znajomymi ... tylko i nic więcej .
- Hej Louis nie przywitasz się ze mną ?- zapytała , uśmiechając się jak głupia .
- Kotku kto przyszedł - zapytał Hazz podchodząc do mnie . Gdy tylko ją zobaczył zmarszczył czoło i zaczął gapić się na mnie jakby zobaczył ducha - Kto to jest ?
- Kotku - parsknęła - no no Tomlinson widzę , że Ci się powodzi . Ty się tu mizdrzysz ze swoim chłoptasiem i wydajesz na niego kasę a ja i mój syn nie mamy ani grosza !
- A co mnie obchodzi twój syn !- w tamtej popatrzyłem się na małego chłopczyka , który trzymał za rękę tą zołzę . Miał jakieś 4-5 lat .
- Bo to też twój syn idioto ! - gdy tylko to powiedziała nogi mi się ugięły .
- Jaki syn do cholery ! Ja nie mam dzieci a na pewno nie z tobą !
- Jesteś już duży i na pewno wiesz jak robi się dzieci ! Nawet nie wiesz , że masz dziecko . - Mackenzie mówiła jak najęta i moje nogi zrobiły się jak z waty ledwie na nich ustałem . Nie miałem nawet odwagi , żeby popatrzeć się na Harry'ego .
- No i co ? Zatkało ? Zrobiłeś mi dziecko a sam wyjechałeś z USA i zostawiłeś mnie i Zaca za pastwę losu ! Nigdy Ci tego nie wybaczę ! A poza tym żądam alimentów !
- Louis powiedz , że to nie prawda - wyszeptał Hazz ledwie powstrzymując łzy . I co ja mam mu powiedzieć.
- Harry ja nie mam żadnego dziecka - powiedziałem i gdy chciałem go objąć w pasie on nagle odskoczył a łzy zaczęły mu spływać po policzkach .
- Masz syna ! I się od tego nie wywiniesz ! A ty chłoptasiu możesz się wynosić ...Louis od teraz jest tylko mój . A poza tym musi się zająć sowim dzieckiem !
- W takim razie nie będę wam przeszkadzać ! Dziecko musi mieć dwojga rodziców - powiedział Hazz i wybiegł z domu we łzami w oczach .
- Harry ale on nie jest moim synem ! Kocham Cię! - zacząłem krzyczeć ale na marne . Harry zniknął mi z pola widzenia . Na kretynka tylko stała i się chytrze uśmiechała .
- Wielkie dzięki idiotko !
- Nie idiotko ! Poza tym jak ty się wyrażasz przy naszym dziecku ?!
- Jakim naszym dziecku ?! Nas nic nie łączy , a już na pewno nie dziecko ! Nigdy z tobą nie spałem !
- A ta impreza u Michaela to co ?
- Jaka impreza ?
- No oczywiście nic nie pamiętasz ! Nic dziwnego ....byłeś najebany jak nigdy !
- Wynoś się z tond - powiedziałem łagodnie , ponieważ nie chciałem przestraszyć chłopczyka , który i tak już był za bardzo zestresowany .
- Że co ? Musisz nas przygarnąć !
- Ja nic nie muszę !
- Chcesz dostać to na piśmie ?!
- Poproszę ..przynajmniej będę miał pewność że ten chłopiec jest moim synem !
- Jeszcze tego pożałujesz !
- Uważaj bo się przestraszę - i to było ostatnie zdanie , które powiedziałem . Trzasnąłem drzwiami i oparłem się o ścianę , po której potem zjechałem na dół . Zacząłem płakać i przeklinać. Boże, co zrobiłem nie tak, że karzesz mnie w ten sposób? Gdzie popełniłem błąd, skoro muszę płacić Ci w ten sposób? Nie, to nie dzieje się naprawdę. Zaraz zadzwoni budzik, otworzę oczy i okaże się, iż to wszystko było tylko jednym z głupich koszmarów, wywołanych jedzeniem żelków przed snem. Siedziałem tak dobre 2 godziny za nim doszedłem do siebie . Zastanawiałem się gdzie jest Harreh . Czy coś się mu stało ? Czy żyje ? Czy do mnie wróci ? Czy mi wybaczy ? Czy nadal mnie kocha ? Te wszystkie pytania nie dawały mi spokoju . Nie mogłem tak dłużej . Wyszedłem na dwór i zacząłem szukać Harry'ego . Nigdzie go nie było . A jeśli on sobie coś zrobi ? Szukałem go do późnych godzin nocnych . Gdy wróciłem do domu , znowu zacząłem płakać. Usnąłem po dobrej godzinie .
Harry
Zastrzelcie mnie, bo nie wierzę. Po prostu nie wierzę! Za każdym razem, gdy wszystko idzie po mojej myśli i wreszcie zaczynam być szczęśliwy, coś musi się zjebać! Zawsze dzieje się coś, co wszystko niszczy.Nie wiedziałem, co mam ze sobą zrobić. Nie mam gdzie wracać . I co ja teraz zrobię ... Zacząłem iść szybciej a w pewnym momencie zacząłem biec. Biegłem i płakałem . Chciałem uciec od moich wszystkich problemów. Nie chcę mi się żyć ! Najchętniej wziąłbym nóż i wbił sobie w serce . Miałbym przynajmniej spokój . Nie musiałbym cierpieć i patrzeć jak ktoś inny jest z Louisem ! Chcę ze sobą skończyć już tak dłużej nie mogę ! Jak można coś takiego zrobić ? No jak ? Czym sobie zasłużyłem , że tak mnie karzesz ? No czym ? Tym , że byłem szczęśliwy ?Dlaczego ? Usiadłem koło jakiegoś drzewa i zacząłem płakać jak nigdy . Byłem w rozsypce . Nigdy się tak źle nie czułem . Zacząłem analizować każde słowo , każdy gest które wypowiedział Louis i ta Ma...M....Mackenzie . Nienawidzę jej . Jak ona mogła coś takiego zrobić . Jak Louis mógł mi coś takiego zrobić . Jak mógł mi nic nie powiedzieć ? No jak ? Już po chwili zacząłem być senny ...nawet nie zauważyłem jak gdy zasnąłem .
Obudziłem się w jakimś parku . Nie miałem pojęcia gdzie się znajduje . Z czasem wszystko zacząłem sobie przypominać. Byłem załamany . I co ja teraz zrobię ? Na szczęście miałem portwel a w nim trochę kasy . Nie miałem po co wracać do domu . Przecież Louis teraz będzie mieć nową rodzinę . Mnie już nie ma w jego życiu . Poszedłem do najbliższego hotelu i wynająłem pokój . Hotel nie był 5 gwiazdkowy . Lecz był całkiem przyzwoity , jeśli chodzi i liczbę gwiazdek . Położyłem się na łóżko i zacząłem płakać ..znowu . Po kilku godzinach usnąłem ...nic mi się nie chciało . Miałem tylko nadzieję , że gdy się obudzę wszystko się poukłada ...a przy mnie będzie leżeć mój Louis . STOP ! On już nie jest mój . Od teraz Lou ma własne życie a ja swoje . Nigdy o nim nie zapomnę. Już na zawsze będę go kochać . Ale nie wiem czy mu wybaczę .
Hejka !!Mamy rozdział 5 ....moim zdaniem zjebałam
go po całej linii ! Jest krótki i ogólnie głupi . Jak widać
wszystko zaczyna się komplikować . Mamy nową
bohaterkę : Mackenzie - koleżanka Louisa , z którą się
kolegował , gdy mieszkał w USA. Jest bardzo wredna i
zależy jej tylko na jednym - na kasie ! Nie macie się
o co bać ...na pewno to opowiadanie zakończy się
Happy Endem :D Do zobaczenia ;)
Wow !!! Zszokowałaś mnie dziewczyno !! Mam nadzieję , że wszystko się jakoś poukłada no i cieszę się , że to opowiadanie zakończy się Happy Endem :D Czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTo jest mój numer gg : 21961794 :D
UsuńJeśli masz jakieś pytania to pisz ;) A ja na pewno odpowiem i poinformuje Cię o nowych rozdziałach :D