sobota, 17 listopada 2012

Rozdział 6 - If I had not read the text message, if I had not arrived at the time .... don't even want to think what could have happened

Tydzień Później ...
Harry
 Jestem sam. Jestem pusty. Jestem niczym. Jestem złudzeniem. Jestem koszmarem. Jestem prochem. Jestem śmieciem. Jestem... A może jednak mnie nie ma? Zadziwiające, jak ludzka psychika jest złożona. Jakie cuda podświadomość człowieka może wyczyniać? Myślałeś kiedyś o tym, marna istoto? Co, jeśli całe nasze życie, to tylko wytwór wyobraźni i tak naprawdę, wcale nie istniejemy? Co, jeśli jesteśmy tylko zabawkami w rękach Boga i po prostu śnimy? Boże, jesteś? Czemu nie mogę żyć, jak inni? Czemu dałeś mi poczuć tak niewyobrażalne szczęście, by potem brutalnie mi je odebrać? Dlaczego pozwoliłeś posmakować mi miłości, skoro rani ona, jak róża swymi cierniami? Czy nie mogłem zwyczajnie być tym, kim byłem?Przecież jego już nie ma. A ja wróciłem do punktu wyjścia. Dziękuję, Boże...
Siedziałem na balkonie w pokoju hotelowym . Miałem dość takiego życia ....nie chciało mi się żyć. Nawet nie chcę myśleć co robi teraz Louis .On pewnie odbudowuje swoje życie z M...Ma ...Kurwa. Nie wypowiem tego imienia. Dla mnie jest po prostu zwykłą ździrą.
   Ździrą, która wpakowała się w wasze życie i zniszczyła je, z pomocą małego dzieciaka, usłyszałem głos w mojej głowie i zaśmiałem się ironicznie. Biedny chłopiec, współczuję mu takiej matki. Louis... On na pewno będzie znakomitym ojcem. Jest taki wrażliwy, ciepły, opiekuńczy... Nie da się go nie kochać. Mały potrzebuje ojca, męskiej ręki. Nieważne, iż jego matką jest Godzilla XXI wieku.  Spojrzałem w pochmurne niebo. Zdawało się, że Londyn płacze razem ze mną. Choć szczerze, moje łzy dawno już się skończyły. Głos w mojej głowie czasami doprowadzał mnie do białej gorączki. Owszem, lubiłem dzikie konwersacje z moim drugim ja, ale często przesadzał. Do tego stopnia, iż miałem ochotę strzelić sobie w łeb. Choć szczerze, zastanawiałem się, czy nawet, gdybym się zabił, to czy ten głos nadal by mnie nie gnębił... Styles. Mniej myślenia. Nie chciałem żyć ....zwłaszcza po tym jak widziałem ich .....widziałem ich razem jak szli przez park ! Mam tego dość ! Wstałem z krzesła i zszedłem na dół . Poszedłem do sklepu i kupiłem kilka opakowań leków , nawet nie wiedziałem jakich . Było mi to obojętne . Czym prędzej pobiegłem do mnie do pokoju. Zamknąłem drzwi i usiadłem na łóżku . Zacząłem wpatrywać się w telefon . Musiałem coś napisać . Musiałem napisać coś w stylu "listu pożegnalnego" ...wiele razy oglądałem to na filmach ale nie sądziłem , że ja też znajdę się w takiej sytuacji . Napisałem i wysłałem , po czym podszedłem do stolika nocnego i wziąłem tabletki . Patrzyłem się na nie dłuższą chwilę , po czym je wziąłem .Połknąłem chyba ze 30 tabletek.
 Z początku nic się nie wydarzyło . Lecz po chwili zaczęło mi się kręcić w głowie . Było mi strasznie nie dobrze. Nagle sobie uświadomiłem co zrobiłem . Ale tego właśnie chciałem , prawda ? Chciałem umrzeć . I teraz będzie dobra okazja . Nagle straciłem równowagę i upadłem na podłogę. Próbowałem wziąć mój telefon i wykręcić numer telefonu do Louis'ego ale wszystko mi się kręciło przed oczami . Aż nagle ciemność. Zemdlałem . Czy już umarłem czy jeszcze żyję ?

Louis  

Leżałem na łóżku i myślałem nad całym moim nędznym życiem . Ta kretynka pozwała mnie i założyła mi sprawę w sądzie . Jak ja jej nienawidzę . Od tygodnia nie miałem żadnego kontaktu z Harrym. Nie odbierał moich telefonów . A właśnie mój telefon . Wziąłem go i włączyłem . Wczoraj musiałem go wyłączyć bo ta wariatka ciągle do mnie dzwoniła . Gdy telefon się już włączył , zobaczyłem moją tapetę , na której mam Harry'ego . On jest taki śliczny . Od razu wyświetliły mi się 20 nieodebranych połączeń. Oczywiście od tej wiedzmy . Ale rzuciło mi się w oczy jedna wiadomość. Była od Harry'ego . Od razu ją odczytałem ...myślałem , że śnie . Harry coś ty sobie zrobił


From : My Harreh ♥
Louis , przepraszam , że się nie odzywałem , ale ja tak 
nie mogę. Nie mogę tak żyć . Żyć ze świadomością , że 
ktoś inny Cię przytula , że ktoś inny Cię całuje , że ktoś 
inny z tobą mieszka ....nie potrafię tak , przykro mi . To 
jest moja ostatnia wiadomość . Jesteś całym moim światem,
całym moim życiem ....życiem , które od teraz straciło sens.
Nie chcę żyć . A więc żegnam się z tobą . Ale pamiętaj , 
gdy mnie już nie będzie na tym świcie to i tak będę Cię 
kochał ....i nigdy nie przestane . Do zobaczenie Louis . 

Gdy to czytałem , łzy same spływały po moich policzkach . Czy on ...czy on się chce zabić ! Boże za co ? Przecież ja go tak bardzo kocham i nie wyobrażam sobie życia bez niego . Nie ma Harry'ego nie ma niczego. On jest moim całym światem ! Muszę go uratować . Szybko wstałem i zadzwoniłem do Zayna . Na szczęście wiedział , gdzie zatrzymał się Hazz . Wsiedliśmy do samochody i czym prędzej pokierowaliśmy się do hotelu , w którym zatrzymał się Harry . Jechałem strasznie szybko . Przejechałem pewnie na wszystkich czerwonych światłach . Ale to teraz było najmniej ważne . Teraz najważniejszy był Harry i tylko on się liczył. Gdy przyjechaliśmy po hotel , od razu do niego wbiegliśmy . Na początku nie chcieli podać nam numeru pokoju , ale gdy powiedzieliśmy o wszystkim dyrektor od razu nam powiedział . Jechaliśmy windą a ja się tylko modliłem , żeby nie było za późno . Biegliśmy przez korytarze w poszukiwaniu numeru 23. Gdy go znaleźliśmy od razy otworzyliśmy drzwi , a moje serce rozsypało się na miliony kawałeczków . Zobaczyłem Harry'ego . Leżał koło łóżka . Wyglądał tak bezbronnie . Od razu do niego podbiegliśmy . Nie wiedziałem co się dzieję. Nie wyczuwałem jego pulsu . A jeśli jest już za późno? Nie stop ! Jakie za późno ! Harry musi żyć ...dla mnie . Zayn zadzwonił po pogotowie . Czekaliśmy na nich jakieś 5 minut . Wzięli Harry'ego na nosze i pobiegli do karetki . 
- Mogę jechać z wami ? - zapytałem się , mając nadzieję , że będę mógł pojechać.
- A kim pan jest ? 
- Jestem ...Harry to mój chłopak . Proszę - zacząłem błagać lekarza . Na szczęście się zgodził . Gdy jechaliśmy do szpitala , cały czas trzymałem Harry'ego za rękę . Nie chcę , żeby odszedł. Tak bardzo mi na nim zależy . Po kilku minutach dojechaliśmy . Lekarze pobiegli na salę . A ja zostałem na korytarzy . Po chwili dołączył do mnie Zayn , który jechał za nami samochodem . Czekaliśmy na korytarzu dobre pół godziny . 
- Louis nie martw się nic mu nie będzie . - zaczął pocieszać mnie Zayn a ja nie mogłem się pogodzić z tym , że Hazz chciał popełnić samobójstwo prze ze mnie . 
- Zayn ale on to zrobił prze ze mnie . 
- Jak to ? - zapytał Malik a ja opowiedziałem mu całą historię . 
- Poczekaj jak ona się nazywa ? 
- Mackenzie ...Mackenzie Calder .
- Że co ?! Przecież ja ją znam ! To parszywa świnia i tyle ! - zaczął krzyczeć Zayn a ja zacząłem go uspokajać. Nie żeby co ale znajdowaliśmy się na korytarzy w szpitalu . 
- Skąd ją znasz ? 
- To dziwka ! Puszcza się na lewo i prawo ! Louis ty lepiej weź zrób testy DNA . Bo jeśli to nie twoje dziecko ....a na pewno nie jest twoje , to wiesz , że będziesz musiał płacić alimenty na nie swojego syna a poza tym stracisz Harry'ego . 
- Zayn , skąd ty o tym wszystkim wiesz ? 
- Louis , ja z nią kiedyś chodziłem do szkoły ! Spała z pierwszym lepszym facetem . Nawet mnie kiedyś próbowała zaciągnąć do łóżka . Mówię Ci ona jest zwykłą szmatą , której zależy tylko na kasie . - te słowa tak jakby podniosły mnie na duchu . A jeśli Zayn ma rację ? Muszę zrobić testy na ojcostwo . Po kilku minutach w drzwiach stanął lekarz .
- Panie doktorze i co ? - powiedziałem z nadzieją . 
- Pan Styles żyję . Przyjął duże dawki leków nasennych . Zrobiliśmy płukanie żołądka . 
- A czy on jest przytomny ? 
- Na razie znajduję się w śpiączce . Proszę się o nic nie martwić to normalne. Za kilka dni powinien się obudzić . A ja chciałbym z panem porozmawiać panie Tomlinson . Zparaszam do mnie - skinąłem głową i pokierowałem się na lekarzem . Zayn dzwonił do chłopaków , którzy jeszcze o ni czym nie wiedzieli . Wszedłem do pokoju lekarza i usiadłem na krześle . 
- Panie Tomlinson , jestem lekarzem od 25 lat i wiem , że to nie było zrobione przez przypadek . Wie pan dla czemu pan Styles chciał popełnić samobójstwo ?- spytał lekarz a ja zacząłem mu opowiadać o tym wszystkim . Trochę mi to zajęło . Lekarz wysłuchiwał mnie a ja mało co się nie rozpłakałem . 
- Rozumiem . Siostra dyżurna musi spisać od pana , wszystkie potrzebne informację . Proszę się skierować do siostry Mary.
- Dziękuje ..i dowiedzenia .
- Panie Tomlinson .
- Tak .
- Proszę się nie martwić , już ja dopilnuje , żeby Harry się obudził . 
- Dziękuję . Ale ...mogę o coś się zapytać ? 
- Tak . 
- Dla czemu pan to robi ? Dla czemu pan mi pomaga ? Przecież jestem zwykłym człowiekiem a Harry pacjentem . 
- Ale wasza miłość nie jest zwyczajna . Wiesz mi nie codziennie widzę coś takiego ? 
- Jakiego ? 
- Louis , mogę się tak do ciebie zwracać - skinąłem głową a pan Carter kontynuował - Posłuchaj mnie . Mam już 50 lat i wiesz mi , widziałem już wiele przypadków . Ale nigdy nie wiedziałem takiej miłości , która panuje między wami . Wiesz mi to widać na kilometr . Kochacie się i wiesz mi , wszystko się jakoś poukłada - powiedział to i mnie przytulił . Bardzo tego potrzebowałem . I chociaż znałem go dopiero od godziny , to już wiedziałem , że będzie kimś ważnym . Wyszedłem z gabinetu i zauważyłem chłopaków . 
- Louis i co ? - odezwał się Liam . 
- Lekarz wypytywał się dla czemu Hazz chciał to zrobić . Przepraszam ale muszę iść do siostry .- powiedziałem i oddaliłem się od przyjaciół . Po wypełnieniu wszystkich dokumentów przyszedłem pod salę w której znajdował się Hazz .Czekali tam już wszyscy . Byli rodzice Harry'ego , moi ,Liam , Niall , Zayn, Danielle , Lottie, Gemma , nawet moja babcia, która bardzo polubiła Harry'ego . Byłem im bardzo wdzięczny za to , że tu są i mnie wspierają w tych trudnych chwilach .Doktor powiedział , żeby wchodzić do Harry'ego pojedynczo. Wszyscy nalegali , żebym  wszedł pierwszy ...ale ja nie mogłem . Doskonale o tym wiem , że gdybym tam wszedł to bym już nie wyszedł . Poprosiłem , aby moi przyjaciele i rodzina weszli do niego najpierw .
Godzinę później  ...
Już wszyscy byli u Harry'ego , teraz moja kolej . Chłopcy musieli już wracać , ale obiecali , że przyjdą tu jutro z samego rana . Moi rodzice pojechali do mojego mieszkania a rodzice loczka zostali w szpitalu . Gdy już wszystkich pożegnałem , postanowiłem , że pójdę do Harry'ego . Nacisnąłem na klamkę i powoli wszedłem do pokoju . Gdy zobaczyłem loczka leżącego na szpitalnym łóżku myślałem , że się rozpłaczę . Wyglądał tak bezbronnie . Jego loczki tworzyły totalny chaos a jego twarz była blada jak ściana . W lewej ręce miał wbity wenflon a w buzi miał respirator . Wyglądał tak strasznie a zarazem tak cholernie seksownie . O czym ty myślisz Tomlinson. Usiadłem na krześle , które stało obok łóżka . Przez dłuższy czas wpatrywałem się w jego twarz . Musnąłem lekko jego policzek moim kciukiem . Następnie chwyciłem lekko jego dłoń . Bałem się , że tym gestem mogę zrobić mu krzywdę. Po dłuższej chwili do pokoju wszedł lekarz.
- Hej Louis - powiedział i położył rękę na moim ramieniu .
- Panie doktorze , czy Harreh mnie słyszy ? 
- Tak. Ludzie w śpiączce wszystko słyszą i wszystko czują .
- A czy ja mogę go jakoś skrzywdzić ? 
- Nie martw się Louis , nic mu nie zrobisz . Tu jest bezpieczny .
- A ...a jeśli on będzie chciał spróbować jeszcze raz ?
- Nie martw się , musisz mu wszystko wyjaśnić . Jeśli Cię kocha , w co nie wątpię to Ci wybaczy i zaczniecie od nowa . 
- Dziękuję . 
- Nie ma za co - powiedział uśmiechając się do mnie . Tą rozmową uświadomił mi , że muszę wziąć sprawy w swoje ręce. 
- Panie doktorze mam do pana prośbę . 
- Tak ? 
- Mógłby mi pan wyjaśnić na czym polegają te testy DNA . Chcę wiedzieć czy Zac jest moim synem . 
- Oczywiście . Wpadnij do mnie za godzinę , będę miał okienko to porozmawiamy . A teraz zostawiam was samych - powiedział i wyszedł . Zostałem sam z Harrym tak bardzo bym chciał , żeby to wszystko było snem ...złym snem . 
- Harry wiem , że mnie słyszysz . Tak bardzo Cię kocham i nie chcę Cię stracić . Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało. Jesteś moim aniołem , moim misiem , którego przytulam gdy się źle czuję , moim skarbem , którego nikomu nie oddam . Tak bardzo nie chcę żebyś odszedł . Chcę być z tobą już do końca . Wiesz mi Ona dla mnie nic nie znaczy ! Nie kocham jej . I wiesz mi dowiodę tego , że Zac nie jest moim synem . A gdy już to zrobię to znowu będzie jak dawniej . Znowu będziesz moim kochanym Harrym , dla którego zrobię absolutnie wszystko . Harry tak bardzo Cię kocham - i w tamtej chwili do pokoju weszli rodzice Harry'ego . I co ja mam im teraz powiedzieć ? Podskoczyłem i spojrzałem na mamę Harry'ego , która była zapłakana . 
- Ja ...ja przepraszam - nie zdążyłem nic więcej ponieważ mama loczka rzuciła się mi w ramiona - ja nie wiem co powiedzieć . 
- Proszę Cię Louis przecież to nie jest twoja wina .
- Ale państwo nie wiedzą wszystkiego ...
- Wiemy . Zayn nam wszystko powiedział . To nie jest twoja wina . Przecież to nie ty , tylko ta dziewczyna . Louis ale czy to może być twóij syn . 
- Mowy nie ma ! Ja z nią nigdy nie spałem ! Nic nas nie łączyło ani nigdy nie będzie łączyć . Zrobię testy DNA i zobaczymy kto jest ojcem Zaca .
- Louis , a ja czuję się Harreh ? 
- Już jest lepiej . 
- Tak bardzo go kochamy - powiedział tata loczka - I nie chcemy go stracić .
- Ja na prawdę przepraszam .   
- Ważne , że nic mu nie jest - powiedziała mama Harry'ego i podeszła do jego łóżka . 
- Ja ... wyjdę  . Muszę iść jeszcze do lekarza .
- Dobrze Louis . 
- A , państwo zostają w Londynie czy wracają do siebie .
- Zostaniemy ....dopóki Harreh się nie wybudzi - skinąłem głową i wyszedłem . Byłem w lekkim szoku . Rozumieli mnie ? Mało co nie doprowadziłem do śmierci ich syna a oni mi wybaczają ?! Byłem w szoku . A z drugiej strony bardzo się cieszyłem . 
Wieczór...
Jestem przy Harrym , praktycznie cały dzień . Nie odstępuje jego łóżka na krok . Cały dzień jestem na nogach . Byłem wyczerpany . Ale nie miałem najmniejszego zamiaru jechać do domu . Chcę być przy nim cały czas. Siedziałem na krześle i trzymałem za rękę Harry'ego. Gadałem jak na jęty . Pielęgniarka i pan doktor mówili , że to pomaga. Opowiadałem o mich przygodach gdy byłem mały . I o tych wszystkich wspólnych chwilach , które razem przeszliśmy . Czasami chciało mi się śmiać a czasami płakać . Nagle do pokoju weszła siostra Mary - była starszą kobietą , która os początku mi ...nam pomagała .
- Louis , co ty tu robisz ? Wiesz , że zaraz godziny odwiedzin się kończą ? 
- Wybłagałem na ordynatorze aby pozwolił mi zostać z Harrym przez najbliższe 3 noce . Nie mogę go zostawić . 
- Musisz go bardzo kochać . 
- Bardzo to za mało powiedziane . Harry jest dla mnie jak tlen , bez którego nie mógłbym oddychać . Jak roślina bez wody . Nie mogę bez niego żyć . 
- No dobra , dosyć tego rozczulania się nad sobą ! Już ty się nie martw , wszyscy postaramy się żeby Harry wybudził się ze śpiączki ! 
- Jesteś kochana Mary ! 
- Oh Louis . No dobra a teraz chodź ze mną na dół do kawiarni . Napijemy się kawy . Bo jeśli zamierzasz siedzieć tu całą noc bez łyka kawy to krzyżyk Ci na drogę !  
- Ale jeśli Harry się wybudzi ? 
- Nie martw się . Jeśli się obudzi to na pewno nas zawołają - zgodziłem się i już po chwili siedzieliśmy w kawiarni i popijaliśmy kawę . Zegar wybił godzinę 23 . Po miłej "kolacji" wróciłem do sali w której leżał loczek . Usiadłem na krześle ...na którym będę siadać jeszcze przez dłuższy czas . Lekarze mi mówili , że Harry na pewno nie wybudzi się w tym tygodniu ....ponieważ przyjął zbyt dużo środków nasennych . Około godziny 23:30 zadzwonił mój telefon . Wyszedłem z pokoju i odebrałem . Dzwonił mój adwokat . Powiedział mi , że jutro z samego rana wniesie w sprawę , zrobienie testów DNA . Przynajmniej będzimy wiedzieć na czym stoimy . Sprawa sądowa ma się odbyć za tydzień. Jeśli wszystko pójdzie dobrze to zostanę uniewinniony - jeśli można tak powiedzieć . Rozłączyłem się i znowu wróciłem do loczka. Wyglądał jeszcze gorzej niż wcześniej . Był blady jak ściana . usiadłem na skraju łóżka i zacząłem delikatnie czochrać włoski Harry'ego . Zacząłem zmniejszać odległość , która nas dzieliła . Pocałowałem go w policzek - zrobiłbym to w usta ....ale nie miałem jak . Ta cholerna aparatura ! Mam nadzieję, że wszystko się poukłada i , że będziesz szczęśliwy ...To jest najważniejsze dla mnie . Ważniejsze od wszytkiego . Szczęśliwy Harry ...mój Harry.





Hejka ! No i mamy rozdział 6 . Myślę , że 
wyszedł mi całkiem , całkiem . Nie spodziewałam 
się ,że napiszę go w niecały dzień :D Jak na razie
wszystko może się wydawać pogmatwane . No i jest
ale nie martwcie się , niedługo wszystko się jakoś 
poukłada . Do następnego rozdziału ;) 
                                              

1 komentarz:

  1. Wow !! Szok dziewczyno ! Harry chciał popełnić samobójstwo !! Wow !! Naprawdę szok , szok i jeszcze raz szok (muszę się ogarnąć ) Rozdział cudny ... Napisałabym bardzo długi komentarz ale nie jestem u siebie i muszę już oddać laptopa mojej cioci :D Czekam na następny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń